Dzięki temu że polana znajdowała się w cieniu moja energia się 
regenerowała, jednak nie na tyle szybko na ile tego potrzebowałam, 
dlatego po dłuższej chwili poczułam zmęczenie. Sytuacje pogarszał fakt 
iż basior zaczął coraz częściej unikać moich ataków. Gdy stanęliśmy na 
przeciw siebie oboje ciężko dyszeliśmy. Musiałam zastanowić się nad 
kolejnym ruchem, przecież nie będę go atakować do upadłego sztyletami. 
Zamieniłam się w cień znikając wszystkim z pola widzenia, Tosiek 
przypatrywał się podłożu, cwaniaczek, przez to nie mogłam się do niego 
zbliżać,  od razu  by mnie zauważył. Po dłuższej chwili 
zmaterializowałam się z tyłu tłumu, po czym otworzyłam portal, który 
znajdował się nad basiorem. Wskoczyłam przez przejście i zaczęłam spadać
 na basiora, jednak jakimś magicznym sposobem zauważył mnie i zrobił 
unik. Moje sztylety wbiły się w ziemie a ja z gracją wyprostowałam się 
dumnie i oznajmiłam z uśmiechem:
-Niezły jesteś
-Ty też-Wyczarowałam z cienia skrzydła które wyglądem przypominały 
szklane. Spojrzałam na basiora ze złośliwym uśmiechem i wzniosłam się 
nad polaną, basior chyba się tego nie spodziewał. Nie myśląc wiele, 
sprawiłam że pióra ze skrzydeł zamieniły się w ostre igły, które 
poleciały w stronę basiora. Tosiek wyczarował sobie w tym samym czasie 
zbroje która osłoniła go przed moim atakiem. Przez to że skupiłam się 
głównie na ataku zapomniałam o myśleniu o lataniu, przez co upadłam dość
 boleśnie na grzbiet. Zanim wstałam basior znajdował się nade mną 
przykładając włócznie do szyi swoją krwistą włócznie. Tosiek z 
triumfalnym uśmiechem zapytał:
-Poddajesz się?- Również się uśmiechnęłam i owinęłam swój ogon wokół jego szyi, lekko ścisnęłam i również zapytałam:
-No i co teraz zrobimy?
(Przepraszam, że tak długo czekałeś Tosiek :c )
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz