Ruszyliśmy przed siebie, po dłuższej chwili zapytałam:
-Gdzie chcesz iść?
-Może pójdziemy powspinać się na szpiczaste góry
-Czemu nie-Nie mieliśmy o czym rozmawiać, dlatego szliśmy w milczeniu.
Jednak czułam że nie musimy nic mówić. Po około godzinie stanęliśmy u
podnóży góry, wydawała się taka wysoka z bliska. Była taka spokojna i
cicha jednak przez różne doliny i ostro wystające głazy budziła lęk.
Basior spojrzał na mnie i zapytał złośliwym uśmiechem:
-Pękasz-Spojrzałam na niego i dumnym tonem oznajmiłam:
-Jasne, że nie-Po czym ruszyłam przed siebie nie czekając na basiora.
Jax dogonił mnie i szedł zrównując ze mną krok. Szliśmy znów w milczeniu
a w mojej głowie rozniósł się znajomy mi głos Rin:
-Co taka ponura zacznij rozmowę czy coś. Przecież nie będziecie szli przez cały czas w ciszy
-No dobra, dobra- Westchnęłam i zapytałam basiora:
-Toooo....Co lubisz robić?
-Ja lubię wszystko, co niebezpieczne-Odparł z dumą po czym dodał:
-A ty?
-Ja...Lubię odkrywać nowe miejsca, biegać i pływać.-I znów zapadła cisza. Po dłuższej chwili zapytałam lekko zmęczona:
-Możemy zrobić postój?- Słońce chyliło się ku zachodowi przyozdabiając fioletowawe niebo różowymi chmurkami. Zamyślona dodałam:
-Nie długo zapadnie noc, powinniśmy już wracać. Wędrowanie po górach
nocą jest niebezpieczne-Basior uśmiechnął się szeroko słysząc to jedno
słowo. Teraz już żaden argument do niego nie dotrze.
(Jax?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz