Obudziły mnie promienie słońca które wdarły się do namiotu i zaczęły
świecić mi po oczach. Przeciągnąwszy się poczułam że ktoś leży obok
mnie, podparłam się na łokciu i rozejrzałam by sprawdzić kto to.
Ujrzałam umieśnionego i przystojnego chłopaka, o kasztanowych włosach, w
pierwszej chwili chciałam zaatakować tajemniczego przybysza, jednak po
chwili dotało do mnie że to Error. Wyglądał tak słodko gdy spał, dlatego
nie mogąc się powstrzymać ucałowałam go w czoło i wyszłam z namiotu
zawstydzona swoją brawurą. Postanowiłam rozejrzeć się po cukierkowym
lesie w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, ujrzałam wiele jagód i owoców,
jednak ich kolory odpychały mnie od zerwania i posmakowania roślin. Gdy
nie znalazłam rzadnej zwierzyny, postanowiłam zebrać tajemnicze rośliny.
Podeszłam do pudrowo różowego drzewa na którym rosły jasno niebieskie
gruszki, wyczarowałam sobie w dłoni czarny koszyk ,który natychmiast
zmienił barwe na miętową. Włożyłam pare owoców do środka, po czym
ruszyłam poszukać innych. W ten o to sposób gdy wróciłam do Errora byłam
w posiadaniu trzech niebieskich gruszek, 5 pomarańczowych bananów, pół
kilograma czerwonych borówek i dwóch malinowych liści sałaty. Usiadłam
koło pozostałości naszego ogniska, po czym zabrałam się do przyrządzenia
posiłku. Gdy Error się obudził podałam mu banany i gruszki z sosem
truskawkowo jagodowym, talerz zastępował malinowy liść. Chłopak widząc
kolorystyke dania zapytał z nie ukrywanym rozbawieniem:
-Czy ty chcesz mnie otruć?-Uśmiechnęłam się i poczochrałam go po głowie oznajmiając:
-Nie martw się sprawdzałam czy jest to jadalne.-Usiadłam koło mojego
towarzysza i zaczęliśmy w milczeniu jeść. Na szczęście owoce smaokwały
tak jak w naszym prawdziwym świecie, może były troche słodsze, jednak
ociupinke.
(Error? Masz wolną rękę, wymyśl co robiliśmy przez cały dzień ^^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz