Czułam się coraz gorzej jednak nie był to jakiś niemożliwy ból.
Wiedziałam, że Meredith mi pomoże. Położyłam się na posłaniu, a ona
szukała jakiś leków, maści albo ziół. Ale nie zwróciłam uwagi na to bo
brzuch i głowa bolały mnie równo. Do tego było mi coraz bardziej duszno.
Na szczęście wadera szybko podała mi jakieś leki. Po chwili ból
praktycznie w całości ustąpił. Odetchnęłam z ulgą. Medyczka zbadała mnie
jeszcze dokładnie, trwało to chyba jakieś 30 minut. Po skończonym
badaniu uśmiechnęła się i cały czas mi się przyglądała. Zastanawiałam
się co jest ze mną nie tak, przecież wszystko było w porządku. W końcu
zapytałam:
- Meredith coś się stało? – na to wadera zaśmiała się i odpowiedziała:
- Jest lepiej niż myślisz kochana.
- To znaczy?? Bo nie rozumiem…. – odpowiedziałam lekko zdezorientowana
- Ami jesteś w ciąży. – powiedziała uradowana
- Że coooooooo????!!!!! Ale jakim cudem….. – krzyknęłam zszokowana i przerażona
Nie mogłam uwierzyć w to co powiedziała. Naprawdę jestem w ciąży???!!!! W mojej głowie zaczynało się tworzyć tyle pytań.
- Podejrzewam, że tatusiem jest Gallardo? – zapytała Meredith
- Tiaaa…. Masz rację – zaśmiałam się przy czym zarumieniłam
Chwilę porozmawiałyśmy, trochę mnie poinstruowała jak mam się odżywiać,
że mam się nie przemęczać i inne takie bzdety. W końcu przepisała mi
leki i wypuściła mnie. Przed jaskinią czekał na mnie Gallardo. Byłam na
tyle zszokowana, że nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Wiedziałam
jedno: musiałam powiedzieć prawdę.
- Gallardo mam ważne wieści.
- Jakie?? Wszystko w porządku?? Dobrze się czujesz?? Jesteś na coś chora?? – basior skakał wokół mnie i zadawał masę pytań
- Nie. J….j..jestem w ciąży. – odpowiedziałam lekko zażenowana i zszokowana
Po tych słowach Gallardo zaniemówił
<<I Jak Gallardo?? Będziesz dobrym tatusiem?? XD>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz