Biegłem taki jakby odrobinę... Otumaniony. Nie wiedziałem co i dlaczego się dzieje. Z jednej strony miałem ochotę płakać z powodu śmierci Lily, a z drugiej byłem wściekły na Morfio i miałem ochotę go zabić. W tej chwilki usłyszałem po raz kolejny głos, którego źródłem był dziwny wisior: Nienawiść cię niszczy, nie pozwól jej na to Tiamo. Nie wolno ci na to pozwolić... Co to mogło oznaczać? Sam nie wiem, ale poczułem, jakby coś poruszyło się w moim sercu.
-Ah Lily, dlaczego cię tu nie ma? - powiedziałem to w moich myślach, a te słowo odbijały się echem w mojej głowie.
Usłyszałem dźwięk, który na pewno nie był jej głosem. Co to mogło być? Nie wiem i chyba nie chcę tego sprawdzić... No cóż przydałoby się coś zjeść... W tym momencie rzuciła mi się w oczy piękna, okazała, młoda i na pewno smaczna sarna. W ułamku sekundy byłem gotowy do skoku. Jeszcze tylko poczekać na odpowiedni moment i... Jest! Miałem rację, sarna była na prawdę smaczna, a ja na chwilę przestałem myśleć o Morfio. Jak ja nienawidziłem tego imienia! Aż mnie szlak trafiał na samą myśl o nim! Tiamo uspokój się. Nie myśl o nim w taki sposób. Musisz mu wybaczyć i zapomnieć...
-Lily dlaczego ty zawsze dajesz takie mądre rady! Nawet nie wiesz jak mi cię brakuję! - To ostatnie zdanie wykrzyczałem z całych sił, aż spłoszyłem jakieś stado ptaków. Ja ciągle tu jestem. Musisz w to uwierzyć. Nie opuściłam cię Tiamo. Ja cię nigdy nie opuszczę. W momencie, kiedy to usłyszałem łzy spłynęły mi po policzku, a ja rzuciłem się w szaleńczą gonitwę. Nie myślałem o niczym oprócz wciąż powtarzanych przez Lily słów: Zwolnij Tiamo. Zaraz coś ci się stanie. A jeżeli na kogoś wpadniesz? Tiamo wolniej!
- Lily cicho bądź! Nie mogę się skupić przez tą twoją nieustanną gadaninę!
Dlaczego ona zawsze musi mieć rację? W kilka sekund później wpadłem na jakąś waderę.
-Lily ty jesteś jasnowidzem czy co?
-Hm? Mówiłeś coś? - Zapytała zdezorientowana wadera.
-Ja... - Wyjąkałem bo nie mogłem nic wykrztusić.
Przeproś ją Tiamo! Zachowaj się kulturalnie!
-Przepraszam...
-Nic się nie stało... Tak w ogóle to jak cię zwą?
-Je... Jestem Tiamo. - Odpowiedziałem niepewnie.
-Tiamo? To chyba coś znaczy...
-Tiamo to po włosku miłość. - Odpowiedziałem dumnie wcinając się jej w zdanie.
-Miłość. - Powtórzyła. - Ja jestem Ashita.
-Miło mi cię poznać Ashito!
<Ashito? Zechciałabyś dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz