Spokojnie spacerowałam sobie po lesie, wypatrując zwierzyny. Było ciepłe, słoneczne popołudnie. Drzewa cicho szumiały, ptaki radośnie ćwierkały, wysoko w górze. Nagle usłyszałam niepokojący odgłos. Błyskawicznie odwróciłam się i... zamarłam. Paręnaście metrów ode mnie stało dziwne stworzenie. Jego zapach był doprawdy okropny. Przywodził na myśl krew, śmierć, bród... Po chwili zorientowałam, się, co to jest. Nie... to niemożliwe! Waru! Bez zastanowienia, rzuciłam się w jego stronę- oczywiście, bez przygotowania, jak to mam w zwyczaju. Niestety, potwór zorientował się, że zmierzam w jego kierunku i rzucił się do ucieczki. Niezrażona, gnałam za nim. Po paru minutach gonitwy, poczułam, że na coś wpadam. Był to korzeń jakiegoś drzewa. Głupia ja, trzeba patrzeć przed siebie, ofuknęłam samą siebie. Kiedy podniosłam się już z ziemi, Waru zniknął mi z oczu. Ponownie zaczęłam biec. Niedługo potem zauważyłam kreaturę. Obok niego stała jakaś czarna wadera o niebieskich oczach. Potwór nie ruszał się.
- Zabiłaś go?- zapytałam, zdenerwowana.
- Tak, zabiłam- odpowiedziała.
- To świetnie- wydyszałam, zła na siebie, że nawaliłam.- Tropiłam go i uciekł mi. Dobrze, że go... e... unieszkodliwiłaś.
Wilczyca wpatrywała się we mnie przez jakiś czas, co napawało mnie lekkim niepokojem. Co, jeśli zechce zaatakować? Z drugiej strony, wyglądała dość przyjaźnie...
- Prowadzisz tu watahę?- zapytała po chwili.
- Skąd wiesz?- odparłam podejrzliwie.
- Bogowie czasem do mnie przemawiają. Mogę dołączyć?
- Nawet nie wiesz jak mam na imię- powiedziałam, zaskoczona.
- No dobrze... jak masz na imię?- westchnęła, lekko podirytowana.
- Ashita. A ty?- zapytałam.
- Amfitryna. To co, mogę dołączyć?
- Owszem. Wataha Porannych Gwiazd wita serdecznie!- powiedziałam wesoło.
Spojrzała na mnie podejrzliwie. I delikatnie się uśmiechnęła.
- No! Widzisz, najlepiej jest się uśmiechać!- wykrzyknęłam.
- Jak dla kogo- odparła nieco oschle.
- Daj spokój. A przy okazji, gratulacje. Ten Waru był dość silny. Nic ci nie zrobił? Nie zranił cię?
- Nie...
- Na pewno? Wiesz one są...
- Doceniam twoją troskę, ale nic mi nie jest- przerwała mi, wzdychając w kierunku nieba jakby pytała ,,Niech ona da mi spokój!".
- Jak coś, to mów od razu. No dobrze, ja idę dalej. Sprawdzę, czy nie ma tu innych Waru. Ostatnio pojawia się ich coraz więcej, atakują też więcej wilków i magicznych stworzeń. Driady denerwują się, bo te potwory niszczą ich drzewa. Pegazy też są niespokojne.
- Dziwne. No dobrze, to...
- A może pójdziesz ze mną? We dwie zawsze raźniej i bezpieczniej- zapytałam.
< Amfitryno? To jak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz