Patrzyłam nadal na waderę, postanowiłam za nią iść. Skoro zakosiła mi
jedzenie (które było ohydne) będę za nią chodzić, i ogólnie będę
upierdliwa.
Chętnie wydłubałabym jej oczy i później rozpuściła je kwasem, a może
najpierw rozpuściła kwasem a później je wydłubała. Nie wiem, ale w
każdym razie szykuje się tu morderstwo. Ale jestem zua! Żartuje, żałosna
jestem.
- Możesz za mną nie chodzić?! - Warknęła odwracając się w moją stronę, w
jej oczach był wyraźnie dostrzegalny gniew. Heh, ma za swoje szma*a.
- Skoro zakosiłaś moje jedzenie, które bide way było ohydne, będę teraz
upierdliwa. A zaczynamy od... - jaka niezręczna cisza... ale najkrótsza
jaka słyszałam - łażenia za tobą krok w krok.
Widziałam, że się jej moje zamiary nie spodobały, i właśnie o to chodzi! Ma za swoje złodziej pożywienia!
Rzuciła się na mnie, ma refleks, nie zaprzeczam, ale ja byłam trenowana,
w klanie 'Wszechmogącego Boga Tataki'. Może mnie pokona, dawno się nie
biłam, szkoda, czas nadszedł by do tego wrócić.
Wyszarpałam się waderze, tuż przy prawym ramieniu leciała stróżka krwi
połączona z kwasem. O, to w krwi też mam kwas, cudownie. Nie chce jej
uszkodzić. Czasami uważam, że minusem jest to, że moja skóra wytwarza
żrącą substancję, bo mogę uszkodzić osoby, które lubię. A ona przypadła
mi do gustu, swoim charakterem. Głównie miałam do czynienia z osobami
agresywnymi i zimnymi dla innych. Ja nie pozwoliłam na zmienienie
swojego charakteru, tam tylko udawałam, że jestem oschła. Według mnie,
to dobrze, że mam umiejętności aktorskie. Raz to mi uratowało życie.
Uśmiechnęłam się złowieszczo do wadery, rozpoczynamy zabawę.
Zanim na nią skoczyłam, poczułam jak jakaś ciecz spływa mi po policzku.
Otarłam ją łapą, i spojrzałam na nią. Płyn wchłoną w skórę
błyskawicznie. Tak jak się spodziewałam, z oczu zaczyna mi wypływać
kwas... super...
<Amira? Reakcja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz