- Jest, jest - kichnęłam - Wataha Porannych Gwiazd. Alfy to Ashita i
Zuko. Czyli moja bratowa i brat. - Uśmiechnęłam się lekko do basiora. Po
czym... Znowu kichnęłam. Stwierdzam iż... Jednoznacznie wszem i wobec
jestem chora. Cudownie! Wiosna jest, znaczy zimo-wiosna. Astronomicznie
jest wiosna... Ale jeszcze widać śnieg... A ja oczywiście musiałam się
przeziębić!
- Zaprowadzisz mnie do nich? - spytał basior z uśmiechem. Odwzajemniłam
się tym samym i kiwnęłam twierdząco głową. Nie obyło się oczywiście bez
kichnięcia. Zaraz całą watahę zarażę. Będzie wspólne chorowanie.
Będziemy leżeć w łóżku i się obijać, obżerać i spać... Tak, przydałby mi
się sen. I to bardzo...
Szłam wolno, tak w sam raz. Zimny wiatr smagał moją grzywkę, opadającą
na pyszczek. Pod moimi łapami skrzypiał śnieg, który i tak już topniał.
Jest wiosna. Wszyscy budzą się do życia... Niedźwiedzie też. Na samą
myśl o nich już miałam ciarki na grzbiecie. Lekko potrząsałam łebkiem,
by wyrzucić z siebie tę myśl.
Ehh, do tego głód mi doskwiera. Najpierw obowiązku, później przyjemność!
Tak... Znaczy nie... Zaraz zdechnem, nie wytrzymam dłużej. Ból brzucha
jest nie do wytrzymania. Współczuję tym, którzy mało jedzą. To jest
straaaaaaszne. Jak można przez długi czas niczego nie jeść? Jak?! Ja sie
pytam JAK?! Nie wiem... Nie wiem... Bo jesteś tępa Yuko...
Ehh, moje przemyślenia są do bani.
W końcu jesteśmy! Nareszcie! Yeah! Tak... Teraz pójdę spać.
- To jest jaskinia Alph! Powodzenia - uśmiechnęłam się szczerze do basiora, po czym usiadłam na ziemi.
< Ysh? Wena... Wyparowała! 0_0 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz