sobota, 16 kwietnia 2016

Od Touki do kogoś

Wiosna..cieplejszy wieje wiatr..
-Ahh..-chrząknęłam smarkając nos. -Jak ja kocham wiosnę i te wszystkie pyłki. -powiedziałam głosem alergika. -Aż strach z domu wyjść..przecież z tego nosa cieknie jak z kranu.
Tak czy siak, musiałam wyjść i coś upolować, w końcu nie chciałam umrzeć z głodu, ani pragnienia. Jako, że jest wczesna pora, tyle ile mogłam zrobiłam poranną gimnastykę, zamroziłam jaskinię by nie odczuwać wszelkich oznak wiosny i wyruszyłam nad wodospad.
Nad wodospadem było pięknie, gdyby nie to, że cały był otoczony pylącymi wierzbami! Dobre żarty, niby płaczące wierzby, a przez nie to mi łzy z oczu lecą...APSIK! Kichnęłam sobie. Mam nadzieje, że nikt tego nie widział.
Podeszłam do lustra wody i spojrzałam na zaczerwieniony nos.
-Nie no, teraz to ja mogę zagrać Rudolfa! -zaśmiałam się i zmroziłam część wody tak by móc chwilę poślizgać się na lodzie.
Kiedy lód już się rozpuścił, napiłam się wody i ruszyłam dalej, tym razem na polanę.
Dziś na polanie nie było tłoku, właściwie były pustki, ale to nawet lepiej. Nikt mnie nie zobaczy, ani nikt nie spłoszy mi zwierzyny pomyślałam. Ale,ale..gdzie w takim razie wszyscy się podziali? Pewnie korzystają z pogody, w końcu te bezchmurne niebo i 20C mówią same za siebie..
Brr wiosna..kiedy będzie zima..Pochlipywałam cicho. Dobra, nie ma to tamto,
pora złapać jakąś zdobyć.
Niedaleko siebie ujrzałam młodą sarenkę, idealną nie za dużą, nie za małą. Podbiegłam i chwyciłam ją za gardło, sprawiając że krew trysnęła na wszystkie strony. Rozerwałam jej brzuch i spokojnie zaczęłam delektować się sarniną. Kończąc jeść, jak zawsze zostawiałam trochę dla padlinożerców. Oblizując się beztrosko, wstałam i miałam zamiar już iść kiedy ktoś zaczął się śmiać. Odwróciłam się i zauważyłam, że to jakiś wilk, co za śmieszek, może ja zacznę się z niego śmiać? Phi.
< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT