Obudziłem się jak każdego innego dnia. Słońce docierało do jaskini i
grzało moją skórę. Dajcie mi chwilę, chyba dalej śnię. Rękoma przetarłem
oczy. Ręce. skóra ..obróciłem się przez plecy i zobaczyłem ludzkie
ciało. Byłem człowiekiem. Ale..jak? Obok mnie leżała Renes.
Znaczy-Myślę, że to była Renes. Muszę przyznać że w tej formie wyglądała
dość uroczo. Ugh, nie pora na to! Wstałem z trudem, podpierając się na
swoich nowych kończynach. Obym nie musiał pozostać w tej formie na
długo.. Nie chciałem zostawiać Reniś samej, musiałem jednak to sobie
logicznie poukładać. Wyszedłem z jaskini, próbując poruszać się na
swoich nogach. O wiele bardziej wolałem poruszanie się na czterech
łapach. -No dobrze, przetestujmy to..-Pomyślałem, po czym spróbowałem
pobiec i..przewróciłem się. Wstałem jednak i znowu ruszyłem przed
siebie. Kolana z przodu..kto to wymyślił..Czy wszyscy pozamieniali się w
ludzi? Co się dzieje? Przebiegłem się chwilę truchtem, po czym
postanowiłem wrócić. Renesmee mogła wstać w każdej chwili. Na miejscu
jednak nie zastałem jej. Pierwszym miejscem, jakie przyszło mi do głowy
było jezioro. Ruszyłem tam i dostrzegłem moją przyjaciółkę. Nadal nie
mogłem się przyzwyczaić do tego ciała. Przyglądała się tafli wodnej, za
pewne obserwując swoje odbicie. Stanąłem za nią, widząc w tafli siebie.
Miałem bladą skórę, białe włosy, oraz niebieskie oczy, a na moim
policzku znajdowała się blizna, schodząca w dół. Renes natychmiast
odwróciła się, a ja zauważyłem, że stoję za blisko, gdyż nasze twarze
dzieliły milimetry. Na twarz mojej przyjaciółki, podobnie, jak pewnie na
moją wstąpił rumieniec. Oboje synchronicznie cofnęliśmy się o krok,
Reniś jednak cofnęła się prosto do wody. Podskoczyła, zdziwiona,
zupełnie, jakby zapomniała, że przeźroczysta ciecz znajdowała się za
nią. Wyciągnąłem do niej rękę, powstrzymując się od śmiechu.
-Gdzie się podziały twoje hipnotyzujące blaskiem oczy?-Zapytałem, dopiero po chwili słysząc jaką gapę walnąłem.
-Victor?-Zapytała, chwytając moją rękę i wychodząc z wody. Puściła ją po
chwili, jakby zdziwiona dotykiem ludzkich dłoni. Naszych dłoni.
-We własnej osobie-Odparłem, starając się nie wyjść na tak zagubionego w sytuacji, jakim byłem.
-Co się z nami stało?!-Zawołała przyglądając mi się ze zdumieniem.
-Chciałbym wiedzieć..-Mruknąłem jedynie. Na twarz Reniś wstąpił ciekawski uśmieszek.
-I dowiesz się. Oboje się dowiemy.-Odpowiedziała z pewną siebie miną.
Uśmiechnąłem się szeroko, widząc zainteresowanie w jej oczach.
Wiedziałem, że nie rzuca tych słów na wiatr.
-Co sugerujesz?-Zapytałem, próbując naśladować owy uśmiech godny
detektywa. Reniś zaśmiała się i muszę przyznać, że był to uroczy śmiech.
<Renesmee? ^^ Zostanę twoim Watsonem xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz