Taa...Jak on będzie siedział całą burze to chyba nie przeżyje di
następnej . Jak przyszedł z tym jeleniem to go ledwo co nie poddusiłam
*taką miałam ochote*.
-Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Czemu ?
- Mogę ci coś zrobić...
-Raczej nie
-Możeny spróbować -westchnełam- Przejdziemy się dalej ?
-Jeśli chcesz
Szliśmy tak cały wieczór , śmualiśmy się i rozmawialiśmy . Nawet nie
połapaliśmy się kiedy wyszliśmy za teren watahy...Poczułam zapach ,
obcy...Dostałam wizjie . Ktoś podjoł decyje .
Zobaczyłam wilka... Pełno było samic wokół niego. Było też chyba 3
samców . Jakieś stado . Zobaczyłam jak są na naszych terenach , idą do
nas . Widziałam jak staneli naprzeciwko naszych samców . Zaczeli się bić
i nasi przegrywali...Wybijali ich .
Wystraszona stanełam dęba.
- Co się stało ?!-pytał mnie Victor
-Idą tu
-Kto ?!
-Wilki , miałam wizje ... Przejdźmy się jeszcze tędy .
Idziemy , idziemy i znów staje dęba ...Ten zapach...patrze pod łapy a tu naszyjnik , jakby wodza.
-To trzeba zgłosić Ashi !-wołam przerażona
<Victor?Działamy sami czy szukamy pomocy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz