Kiedy basior odszedł , zrozumiałam co miał na myśli z tym słońcem. Po
jakimś czasie się rozpogodziło i poczułam się lepiej . Dziwnie uczucie
towarzyszyło mi z myślą o tym jak go potraktowałam . Co dziwniejsze on
mnie zrozumiał...Miło by było poczytać mu w myślach... Poszłam pod jego
jaskinie i zaprosiłam go na kolacje . Wszystko było przygotowane , mięso
, woda...
-Wiesz... Przepraszam za ranek...
- Spokojnie rozumiem
- Siadaj , zjemy
Słyszałam , słyszałam jego myśli . To że mu smakuje i to że mnie lubi...
- Może przejdziemy się ? - zaproponował
- Nie ma sprawy
Wtedy przestałam słyszeć jego myśli... Zdążyłam dowiedzieć się że chce
porozmawiać , ale nic poza tym . Co było tak ważne ? Umiał mi pomóc ze
schizami ?
<Victor? O co chodzi ?!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz