Wyrwałem się z zadumy i spojrzałem wilczycy w oczy. Miały ładny, jasno
niebieski kolor przypominający jezioro oplatane promieniami słońca.
-Ajj.-Jęknąłem. Gdzie moje maniery?-Wybacz, Renes..
-Renesmee- Powiedziała, uśmiechając się.-Więc?-Dodała po chwili.
-Więc?-Zapytałem, przekrzywiając głowę.
-O czym myślałeś?-Wytłumaczyła, chichocząc. Mój wyraz pyszczka musiał
wyglądać mało inteligentnie. Wyprostowałem się, mając nadzieję ją
zaskoczyć.
-Moja zaduma obejmowała wiele czynników, moja droga-Odparłem, uśmiechając się tajemniczo.
-Jakich na przykład?-Zapytała, podchwytując mój tajemniczy ton głosu.
Zachichotałem, psując powstałą przez kilka chwil aurę tajemniczości.
-Dziesiejszą, piękną pogodę, śpiew ptaków, bliskich, którzy nigdy więcej
tego nie ujrzą-Powiedziałem, a gdy spojrzała na mnie pytająco
dodałem-Zastanawiałem się również, czy znajdę tutaj osoby chętne do
współzawodnictwa. Kocham wyzwania. Jak myślisz, Renesmee..?-Jej imię,
mimo, że długie, było naprawdę przyjemne dla ucha. Zbyt skomplikowane
jednak, jak na mój krowi móżdżek..Renesmee, Renes..Resmee- Mogę Ci mówić
Resmee?-Zapytałem, nim zdążyła odpowiedzieć na pierwsze z pytań.
<Renesmee? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz