środa, 20 kwietnia 2016

Od Klair Quest pt. "Istota"

Dzisiejsza noc w watasze była nieco inna niż zwykle...

Przez cały dzień sprawdzałam jak sprawują się inne wilki, a przy okazji wykorzystałam ten czas na zabawę. Weźmy na ten przykład moją rozmowę z naszym DJ'em - Mavis. Prezentowała mi nowe bity jakie wymyśliła. Były świetne. Ale mniejsza o to. U innych nie było inaczej.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°Wieczór, około 22:00, moja jaskinia°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Był już wieczór, chociaż właściwie jakaś 22:00. Nie czułam się śpiąca, a według mojego wilczego kalendarzyka miała być dziś pełnia. Wstałam i usiadłam na jednym z kamiennych "stołów". Spojrzałam przed siebie. Na zewnątrz było ciemno, wszystkie na co dzień zielone rośliny, teraz sobie spały. Skąpane w ciemności, mroku a za razem uroku nocy. Wnętrze jaskini oświetlały mi świetliki. Uśmiechnęłam się pod nosem i zeskoczyłam z kamienia. Podeszłam bliżej wyjścia i spojrzałam na niebo. Księżyc ślicznie świecił, chmury sunęły po niebie. Wzięłam głębszy wdech i wyszłam na dwór. Skierowałam się do Stardust Forest. Jest tam niewielkie wzniesienie z którego świetnie będzie widać pełnię. Wędrowałam przez las. Nie jest tu tak strasznie jak myślałam. Słychać co prawda jakieś odgłosy, ale to chyba zwierzęta, nie? Szłam dalej przez las będąc coraz bliżej swojego celu. Rozglądałam się dookoła patrolując teren. Nagle zauważyłam jakiś cień między drzewami. Odrobinę mnie to zaniepokoiło, jednak nie zbyt przestraszyło. Podsunęłam nos pod liście na jednym z krzaków rosnących wokoło. Poczułam jakiś obcy zapach. Zaraz potem znów szelesty. To już mnie nieco bardziej zaniepokoiło. Podeszłam bliżej. Rozejrzałam się. Po chwili weszłam w zarośla i szłam tak przez dobre parę minut ciągle kierując się odgłosami. Dotarłam do Lasu Śmierci. Stałam przed ciemnym, strasznym oraz -co najważniejsze- nawiedzonym lasem. Nie powiem. Przestraszyłam się. Wejść? Nie wejść? Znów te szelesty. Co się tu dzieje?! Dobra, a jeśli to jakiś morderca? Nie. A nawet jeśli to Oath go załatwi... Może to jakiś szpieg zbierający informacje dla ludzi? Wszystko jest możliwe, co tu gadać. Tu liczy się bezpieczeństwo watahy. Po kilku minutach patrzenia się w nicość lasu, postanowiłam wejść. Zrobiłam ledwie kilka kroków i nagle ciemność... Nic nie słyszę, nic nie widzę. Po jakimś czasie otwieram jedno oko. Rozglądałam się dookoła. Przy mnie była jakaś postac, poruszała się na czterech łapach. Chyba zauważyła, że się obudziłam. Istota spuściła łeb na moją wysokość. Teraz dopiero mogłam zauważyć kim był. Był to wysoki, wielkości człowieka ,czarno-szary basior. Przelękłam się. Basior wyglądał tak:
 Nie miałam pojęcia czy chce mi coś zrobić czy może puści mnie wolno... Wilk jedną łapą podniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś całkiem ładna. Wystarczy ,że opowiesz mi o swojej watasze. Jak dobrych ma wojowników? Macie wielu zabójców? Ilu jest szpiegów?
- Nic ci nie powiem! - warknęłam.
- To spytam nieco inaczej. - wysuną pazury i jednego z nich podsunął mi pod tchawicę. - A teraz powiesz?
- Nie ma mowy!! - odetchnęłam wilka z dużą siłą. Ten jednak zdążył zadrapać mi szyję swym ostrym i wielkim pazurem. Z głębokiej rany kapała mi krew. Kropla... Po kropli... Jęknęłam cicho. Podniosłam się i rozejrzałam się po jaskini. Wszędzie było ponuro. W całym pomieszczeniu było wręcz upalnie. Kichnęłam raz. Basior który mnie tu trzyma, spojrzał się. Posłałam mu niemiłe spojrzenie.
- Nie boje się. - powiedział poważnym tonem.
- A powinieneś. - prychnęłam.
Staliśmy w ciszy. Każde z nas mierzyło drugie wzrokiem. Nagle rzuciłam się do biegu. Wilk równie szybko zareagował i rzucił się w pościg. Dogonił mnie w najgorszym momencie. Właśnie chciałam skręcić w jeden zakręt i schować się gdzieś, żeby później minąć przeciwnika i uciec przez jakąś dziurę. Kurde. Basior obnażył kły i zawarczał. Ja zachowałam twardy wyraz pyszczka. Ten się jednak nie przestraszył.
- Electris! - krzyknęłam. Zaraz moje łapy naładowały się energią. Przednimi łapami poraziłam wilka w pierś, a tylnymi wręcz odbiłam się od ziemi i wskoczyłam na jedną ze skalnych półek. Zauważyłam dziurę w suficie przez którą wpadało światło. Była dosyć duża. Bez chwili namysłu skoczyłam na kolejne skalne półki dostając się w końcu pod sufit. Jednym z ręcznym ruchem skoczyłam przez dziurę wydostając się na zewnątrz. Basior był wyraźnie zdezorientowany. Skorzystałam z chwili jego nieuwagi i pobiegłam w dół tej dziwnej budowli. Po chwili skoczyłam na trawę i pobiegłam szybko do watahy. Wybiegłam z Lasu Śmierci i pobiegłam do jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT