"Poprosił o zostanie moją partnerką?". Co? Czyżbym się przesłyszała?
Może nie. Patrzyłam na wilka zdezorientowanym wzrokiem. Źrenice mi się
powiększyły a uszy ustały na baczność. Po kilku minutach śmiechu basiora
ogarnęłam się. Podeszłam i spojrzałam na niego podejrzanym wzrokiem.
Natychmiast zamilkł. Teraz ja się uśmiechnęłam. Po chwili odbiegłam od
niego i po kilku metrach Odwróciłam się krzycząc: Goń mnie! Z Uśmiechem
biegłam przez łąkę pełną kwiatów. Tosh biegł za mną śmiejąc się.
Schowałam się za krzakiem i uciszyłam się. Basior rozejrzał się
zdezorientowany. Nagle wskoczyłam z krzaków i skoczyłam prosto na
basiora. Nachyliłam się nad nim i powiedziałam:
- Może odpoczniemy od przygód przez kilka dni?
- Co ty nie powiesz... - Uniósł brew z chytrym uśmieszkiem.
- No tak. - Uśmiechnęłam się. - A wracając do tamtego pytania to... -
pocałowałam go w usta i po chwili nachyliłam się nad jego uchem,
szepcząc - pewnie bym się zgodziła...
Patrzyłam się w oczy basiorowi. Ciekawe co odpowie... Uśmiechnęłam się uroczo nadal patrząc w niebieściutkie oczy basiora.
<Tosh? Przez ciebie mam totalny brak we(ł)ny :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz