Pożegnałyśmy Ashi i Riki i wróciłam razem z Drag do pracy. Poszłyśmy
jeszcze kilka kroków po czym zatrzymałam się. Drag wpadła na mnie
uderzając mnie skrzydłami. Odskoczyłam i ułożyłam sierść która mi się
zjeżyła. Wilczyca złożyła skrzydła.
- Sorki - rzuciła gładząc pióra na skrzydłach.
- Nic nie szkodzi, a teraz powiedz które imię: Zayn, Grim, Annabell,
Kate, Zuko, Yuko, Nuit, Itachi, Toshiro, Skaza de Noir, Error, Oath,
Jax, Jack, Honey, Kamiko, Grim, Kichi czy chcesz więcej opcji? -
zagadnęłam.
- Em... Er...Error. Brzmi ciekawie. - odparła po chwili.
- Ok, to idziemy sprawdzić jak pracuje Err. - Uśmiechnęłam się.
- A jaką profesję on zajmuje? - spytała Drag, idąc za mną.
- Jest Strażnikiem, jak Grim i Liam. - powiedziałam kierując się na granicę watahy. - Oni pilnują granic i wypatrują wrogów.
- Super.
- Może i super, ale Strażnik to wymagająca profesja. Muszą mieć bystry
wzrok i oczywiście muszą szybko przekazywać mi informacje bądź innym
Zwiadowcom.
- Aha, a Medycy czym się tak w przybliżeniu zajmują? - spytała. - No okej, leczą i wgl, ale jest coś co ich wyróżnia?
- Medycy zbierają zioła, przygotowują wywary i cóż... Ratują innym życie. - Uśmiechnęłam się.
- Ach... No tak. - odparła.
Po kilku minutach doszłyśmy do miejsca gdzie droga rozchodzi się w dwóch
kierunkach. Nie mówiąc Drag, że obydwie prowadzą na granice spytałam:
- Która?
- Dokąd prowadzą? - rozejrzała się, jakby chciała zobaczyć gdzie prowadzą dróżki.
- Ja wiem, ale ty masz wybrać w niewiedzy. - usiadłam czekając cierpliwie na odpowiedź wadery.
- To może...ta. - Wskazała łapką niedużą dróżkę usianą stokrotkami i zieloną trawą.
- To w drogę! Komu spieszno temu czas! - machnęłam łapką z uśmiechem.
- To nie tak idzie. - Skrytykowała mnie.
- A ty się znasz! - prychnęłam. - Tak czy inaczej... - lekko się zacięłam. - Idziemy!
- Dobrze, o pani. zaśmiała się.
- Ha ha - odparłam.
Reszta drogi minęła nam dosyć szybko. Oglądałam drogę i jej okolice
dosyć uważnie. Z doświadczenia wiem, że tu jest wszystko możliwe. Może
cię miś zaatakować, lub Waru. Chociaż szczerze mówiąc to odkąd pamiętam
to nigdy podczas oprowadzki nikt nie został zaatakowany przez stwory
zrodzone z ciemności - Waru - ale to by było ciekawe... Dragi wąchała to
jedną to następną stokrotkę skacząc z jednego pnia drzewa na drugie.
Korzenia tutejszych dębów wyrastają nieco nad ziemię, dzięki czemu można
się wspinać.
- A nie powiedziałam ci. Jesteśmy w Stardust Forest, tędy najszybciej
dojdziemy na granice watahy. - powiedziałam idąc przed siebie. - Jeszcze
kilka minut drogi jakby co.
- To super. - zamachała skrzydłami.
Zachichotałam po czym dołączyłam do wadery. Razem skakałyśmy po konarach. Dookoła cisza, jakaś niespokojna.
- Czekaj. - zatrzymałam się i zatrzymałam waderę.
- Co się dzieje? - uniosła brew.
- Pokażę ci sztuczkę, ok? - Spytałam z chytrym uśmiechem.
- Em... Dobra. - usiadła niedaleko obserwując mnie.
Stanęłam w niewielkim rozkroku i wzięłam głęboki wdech. Zamknęłam oczy, a
wokół mnie pojawił się magiczny wir. Otaczał mnie i wirował z zawrotną
prędkością. Nagle rozleciał się zmieniając swoją postać w parę. Gdy
para opadła, otworzyłam oczy i spojrzałam na Dragi. Patrzyła się na NAS
-mnie i mojego klona- jak na obrazek z otwartą buzią. Szkoda, że nie
jest jak w kreskówkach, bo na pewno by jej szczęka opadła.
- Wow! To było świetne! - ocknęła się.
- Hah, to jedna z moich mocy Wodny klon, jak wolisz. - podeszłam. - K 2 idź sprawdź co się dzieje.
Rozkaz skierowałam do klona który posłusznie pobiegł w stronę granicy.
Po chwili usłyszałyśmy huk, coś jakby bomba wybuchła. Natychmiast
rzuciłam się do biegu, a Drag poleciała. Obie zmierzałyśmy w kierunku
wybuchu. Wiedziałam już co się stało. Oooo ktoś tu oberwie. Dobiegłyśmy
na miejsce. Mój klon zniknął wraz z wybuchem bomby.
- Co to było?! - rzuciła ze złością wadera.
- Nie co tylko kto. - odparłam. - Jax!
Krzyknęłam głośno imię basiora. Po chwili wyszedł on z ukrycia, a na pyszczku widniał mu ten jego jadowity uśmiech.
- Słucham? W czymś problem?
- Żebyś wiedział. O mało mnie nie zabiłeś! - krzyknęłam.
- Tyle, zw to nie Byłaś ty. - zauważyła Drag.
- Czyli kto to był? - spytał Jax.
- Mój klon. - odparłam.
- Szkoda... - wymamrotał.
- Co? - rzuciłam mu złe spojrzenie.
- Nie nic. Mogę mieć chociaż świadomość z kim zadzieram? - mówiąc to spojrzał się na moją towarzyszkę.
- To Dragonixy, nowa Medyczka. - westchnęłam.
- A on jaką ma profesję? - Spytała wilczyca.
- Jest Saperem. - odparłam badając miejsce wybuchu. Basior zaśmiał się.
- Kim? - dopytała.
- No wiesz. Rozbraja miny i bomby. Pewnie te które sam zastawił. - ostatnie słowa powiedziałam nieco ciszej.
- No to ja będę biec. - Powiedział i posłał mi jadowity uśmieszek. Po tym uciekł.
Bez słowa skierowałam się w stronę granic. Zostało nam kilka metrów.
Wadera poszła za mną uważnie oglądając teren. Mówiłam. Tu wszystko jest
możliwe. Szłam przodem. Po chwili dotarłyśmy na miejsce. Zauważyłyśmy
leżących Strażników. Chowali się za skałami i obserwowali teren.
Podeszłam zachodząc Error'a od tyłu. Bardzo cicho, nie zauważył mnie.
Drag przyglądała mi się, a ja jak gdyby nigdy nic nadepnęłam basiorowi
na ten długi ogon. Ten jak poparzony skoczył i wył z bólu. Jejku. Szkoda
mi go, kocha swój ogonek. Grim -siedzący obok- zaczął się śmiać. Nie
dziwię mu się. Po chwili i ja wybuchnęłam śmiechem, a po mnie Dragonixy.
Error zezłoszczony odwrócił się i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Można było coś powiedzieć, a nie. - wypalił basior.
- Tak jest zabawniej. - odparłam ze śmiechem.
- A więc tak sprawują się Strażnicy. - rzekła wadera oglądając ich miejsce pracy.
- Nowa? - spytał mnie Grim, a Err nadal masował sobie ogon.
- Tak, to Dragonixy. - przedstawiłam ją. - Hej. Jax przed chwilą omal mnie nie zabił. Pomagał wam czy co?
- Jedna z jego bomb wybuchła blisko nas. - dodała Drag.
- A, tak. - zauważył Err. - Poprosiłem go o znalezienie miejsc na rozstawienie bomb i min. Nie sądziłem, że zrobi sobie żarty.
- A ja tak. - odparłam zezłoszczona.
- To będziemy szły... - Powiedziała Drag widząc jak się wkurzam. Złapała mnie za łapę i pociągnęła w stronę Shinrin.
Szłyśmy przez kilka minut. Dragonixy nie puszczała mojej łapy póki nie
odeszłyśmy dosyć daleko, żeby wilki nas nie widziały. Po chwili
zatrzymała się i puściła moją łapkę. Spojrzała na mnie z wyrzutem, a
jednocześnie ze zrozumieniem.
- Gdzie teraz? - spytała.
- Wybierz imię: Ashita, Jack, Mack, Alice, Izis, Nuit, Kamiko.
- Ashita.
- To idziemy do Wojowników! - powiedziałam z uśmiechem.
- Ale Ashita to Alfa. - zauważyła.
- Tak, ale Alfa to pozycja w Hierarchii, a Wojownik to jej profesja. - wytłumaczyłam.
- Acha. To w drogę! - pobiegła przodem, a ja za nią.
Dogoniłam ją na łące dzielącą nas od naszego celu. Słońce mocno świeciło
a wiatr delikatnie wiał. Wyrównałam z nią bieg, nagle wadera zatrzymała
się. Spojrzała na mnie. Oj szykowało się pytanie...
- A - zaczęła. - Kto oprócz Ashity jest jeszcze Wojownikiem?
- Myślałam, że zapytasz o coś innego. - usiadłam na trawie. -
Wojownikami są jeszcze:Vincent, Caspian, Torso, Sebastian, Boorei,
Yukan, Riki, Ivey, Daiki, Mack, Time, Ignis, Alioss, Touka, White,
Grim.
- Kilku ich jest. - zaśmiała się.
- Owszem. Wojownicy są tam, kiedy nie mają zgłoszeń, siedzą sobie w jaskini lub gdzieś łażą. - wytłumaczyłam.
- To idziemy?
- Jasne.
Wystartowałam bardzo szybko, a wadera dopiero ruszała. Biegłam tam przez
łąkę, ale nie słyszałam kroków. Odwróciłam się. Nikt za mną nie biegł.
Nagle bum! Wadera spadła prosto na mnie. Wolałam nie pytać się co się
stało, bo jeszcze bym oberwała. Podniosłam się z ziemi i pobiegłam
szybko do jaskini. Wadera ruszyła za mną. Po drodze, gdy wadera
wyrównała już bieg, krzyknęłam:
- Następnym razem użyjesz GPS'a!
- Ale to nie moja wina!!! - tłumaczyła lekko zdyszana.
Dobiegłyśmy po chwili do wielkiej jaskini. Weszłam do środka i
rozejrzałam się. Nikogo jednak nie zastałam. Wilczyca doszła do mnie,
lecz po chwili rzuciłam jej spojrzenie mówiące: "Nie mamy czego szukać".
Drag posłusznie zawróciła się. Jeszcze raz obejrzałam wnętrze jaskini,
po czym doszłam do wadery. Na zewnątrz spojrzałam na niebo. Było
południe. Usiadłam na ziemi, a wadera zarzuciła mi to pytanie:
- Co teraz?
- Możemy iść do Szpiegów, jak chcesz. - uśmiechnęłam się.
- Okej, a kto jest Szpiegiem? - spytała.
- Marry, Night, Annabell, Nacht, są niedaleko. - odparłam.
- To w drogę! - rzuciła się do biegu.
Zaśmiałam się i pobiegłam za nią. Że też teraz chce jej się biec. Uch...
Po kilku minutach intensywnego biegu, dotarłyśmy do zarośli, gdzie
mogłyśmy spotkać Szpiegów. Niedaleko nas była Marry. Podeszłam i
przywitałam się.
- Cześć, Klair! - odparła z uśmiechem wadera. - Któż to?
- To Dragonixy, nowa Medyczka. - Uśmiechnęłam się.
- Cześć - powiedziała Drag.
- Hej! Spodoba ci się u nas. - zaśmiała się Marry.
- Już mi się podoba. - powiedziała.
- Super! Sorki, ale muszę wracać do pracy, papa! - pożegnała nas i pobiegła.
- Idziemy nad Wodospad Mizu? - zaproponowałam.
<Dragonixy? Co ty na to? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz