poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Od Leloucha do Tul

- Nie martw się. Jeśli jest z kimś, na pewno nic się jej nie stanie- zapewniła Tul.
- Mam taką nadzieję- odparłem, grzebiąc pazurem z ziemi, pozostawiając bruzdy w świeżej, czarnej glebie.- No to jak, kierunek: Wodospad Mizu, co? Jesteś pewna, że możesz chodzić? Nie wolałabyś odpocząć? Masz ochotę na zjedzenie czegoś? Albo...
- Spokojnie, spokojnie. Chodzić mogę, ale w razie czego, zbyt szybko i daleko bym zapewne nie odbiegła. Należałam się przez ostatnią godzinę, muszę trochę rozprostować kości. Głodna w żadnym wypadku nie jestem, ale dziękuję za troskę.
- To wcale nie...!- zaprotestowałem, ale spojrzenie wadery zamknęło mi usta.- Dobrze, dobrze, ale gdybyś czegoś potrzebowała, daj znać, jasne?
- W razie czego, obiecuję, że dowiesz się pierwszy.
Uśmiechnąłem się delikatnie, choć gryzły mnie wyrzuty sumienia Pierwszy raz zrobiłem sobie wagary od pilnowania Nami! Mimo wszystko, musiałem przyznać, że w towarzystwie drobnej samicy czułem się dobrze i odsuwałem troski na dalszy tor rozważań.
- To tutaj?- zapytała w pewnym momencie.
Wyrwany ze świata marzeń, potrzebowałem kilku chwil, aby sens wypowiedzianych wyżej słów dotarł do mojej świadomości. Wpierw rozejrzałem się po terenie, do którego z całą pewnością dotarła już wiosna: trawo bujnie się rozrastała, a w niektórych miejscach wykiełkowały barwne kwiaty. Ciepłe promienie słońca tańcowały po powierzchni wody, a siedmiokolorowa wstęga, znak rozpoznawczy tegoż terenu, radośnie pobłyskiwała.
- Tak- odpowiedziałem cicho.- Jesteś pewna, że możesz pływać? Nie powinnaś chyba przemęczać kończyny...
- Daj spokój, rozluźnij się nieco!- Tul cicho parsknęła śmiechem, po czym raźno zaczęła iść przed siebie, tak szybko, jak pozwalała jej na to uszkodzona łapa. Powoli weszła do chłodnej wody, zanurzając coraz większą część ciała.- Chodź, Lelou!
Przekrzywiłem lekko łeb, ale pokusa okazała się zbyt silna: kochałem pływanie i dawna czekałem, aż znajdę czas na tą przyjemność. Wbiegłem więc jak najszybciej do jeziorka, ochlapując przy okazji Tul. Wadera prychnęła, uderzając zdrową kończyną o taflę wody. Momentalnie poczułem, jak po moim ciele spływa bezbarwna ciecz. Musiałem wyglądać naprawdę pociesznie, bo wilczyca aż zaczęła się śmiać.
- Ty też świetnie wyglądasz, zapewniam cię- powiedziałem, zanim chichot zmusił mnie do przerwania.
Na podobnych zabawach spędziliśmy kolejne pół godziny, zanim cali mokrzy i zmęczeni wyszliśmy na brzeg. Położyłem się na miękkiej trawie, niedaleko Tul. Wilczyca z uśmiechem odpoczywała, słuchając z uwagą ćwierkania ptaków. Ja za to wstałem i zacząłem spacerować.
- Chcesz iść jeszcze gdzieś?- zapytałem.
- Hm... może do jakiegoś lasku? Albo polany?
- No to w drogę. Zabiorę cię do Shinrin, a potem Jushiri. Osobiście bardzo lubię tam spędzać czas.
Tul podniosła się i po chwili zaczęliśmy marsz. Ja w międzyczasie wetknąłem jej za ucho niewielki kwiatek, stokrotkę, a na jej pytające spojrzenie, odpowiedziałem:
- No bo taka wiosenna, delikatna roślinka, a że ty masz takie cieplutkie imię, to mi się jakoś skojarzyło...
- Że ja niby do stokrotki podobna?- zapytała wadera z uśmiechem.
Wyszczerzyłem kły i przechyliłem łbem, kiwając jakby w namyśle.
- Trochę.
- Rozumiem...
Po kilku chwilach wyrósł przed nami niewielki lasek o wdzięcznej nazwie "Shinrin". W okolicy kręciło się kilka wilków, ale wszystkie zdawały się być zajęte własnymi sprawami.
- W tym miejscu jest głownie miejsce dla szczeniaków- zacząłem.- Ale starsze wilki też mogą tu spokojnie przychodzić, choć lepiej ograniczyć tutaj polowania, żeby młode mogły uczyć się walki i ataków na zwierzynę. Tereny są dość grząskie, pełno tu korzeni, więc gdybyś poczuła się zmęczona albo łapa cię zabolała, daj znać, dobrze?
Wadera pokiwała łbem, przewracając oczami.
- No to jak, idziemy?

< Tul? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT