sobota, 23 kwietnia 2016

Od Victora "Arshia"

Wspinałem się właśnie po pionowych fragmentach skał, skacząc po nich wesoło i beztrosko odrzucając myśl, że mogę spaść i roztrzaskać się tak, że zanim zostałbym pochowany trzeba by było poskładać mnie niczym puzzle. Albo mnie pozamiatać.. byłem już coraz wyżej, kiedy ujrzałem, że na dole coś się topi. Zjechałem trochę niżej, po czym skoczyłem do lodowatej wody w której połyskiwały barwne pióra. Ze zdziwieniem wyłowiłem w niej feniksa, dusił się, a z jego boku wpływała krew. Starając się zignorować ten widok najdelikatniej, jak umiałem przeniosłem na wpół martwe zwierze na brzeg. By nie doprowadzić do śmierci stworzenia przejąłem na siebie cząstkę jego rany.
-Zostań tu.-Poleciłem, na co zwierzę odwróciło się oburzone. Zupełnie, jakby miało wybór,-Wybacz. To nie miało tak zabrzmieć.-To mówiąc pobiegłem do najbliższych krzaków, nie czekając na reakcję, po czym jakimiś liśćmi zatamowałem krwawienie. Następnie przy pomocy kamienia ugniotłem zioła.-Zaszczypie.-Powiedziałem, następnie odchyliłem na chwilę opatrunek i przyłożyłem przecier do rany. Zwierzę pisnęło oburzone. Nie pytając o zdanie zabrałem feniksa do swojej jaskini i tam zaopiekowałem się nim, a raczej, jak odkryłem nią, aż nie wydobrzała. Muszę przyznać, że trochę się do niej przywiązałem, nawet nadałem jej imię. Była to Arshia. Boska gwiazdka. Byłem jednak pewny, że nie jest mi nawet minimalnie wdzięczna za to, co robię. I tak, kiedy wydobrzała, odleciała. Myślałem, że więcej jej nie zobaczę. Przez jakiś czas byłem przygnębiony. Pewnego dnia, gdy licząc sobie w myślach sekundy, wbiegałem szybko po wysokiej skale, jakieś jej fragment odłamał się i uderzył we mnie.

Obudziłem się, widząc nad sobą dziub. Feniks, którego od razu rozpoznałem pochylał się nade mną, swoimi łzami lecząc rany. Czyżby spłacała dług? Skąd wiedziała, że tutaj jestem i że mam kłopoty? Nie mogłem się nad tym głębiej zastanowić, gdyż ból paraliżował mnie z każdej strony.
-Obser-wowałaś mnie?-Wychrypiałem pytanie, a ona podskoczyła gwałtownie. Przytaknęła jednak, uśmiechając się na swój oryginalny, ptasi sposób. Szybko używając regeneracji pomogłem jej w leczeniu swoich ran.-Miło cię ponownie widzieć, Arshiu.-Powiedziałem, uśmiechając się do niej. Uniosłem się, a kiedy już stałem na nogach poczułem, jak coś delikatnie kąsa mnie w ucho. Ukąszeniu temu towarzyszyło lekkie ciepło. Samica usiadła dumnie na moich plecach.-Wracasz ze mną?-Zapytałem zdezorientowany, a widząc, że ptak ani myśli zejść uznałem to za odpowiedź twierdzącą. Ruszyliśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT