środa, 20 kwietnia 2016

Od Tul - Quest nr. 2

Nastał kolejny wschód słońca. Wstałam z legowiska pod rozłożystym drzewem i przeciągnęłam się, ziewając jednocześnie. Oblizałam się i rozejrzałam wokół siebie. Zbierało się na deszcz. Oby tylko przelotny.
Poczułam jak burczy mi w brzuchu. Nie przepadałam za polowaniem, chociaż nie przeszkadzało mi kiedy byłam głodna. A byłam GŁODNA i to jak. 
Zaczęłam iść w stronę dzikszych terenów w Stardust Forest. Miałam nadzieję, że natrafię na większą grupę mniejszych zwierząt, ponieważ nie chciałam jeszcze nadwerężać zwichniętego kolana, które co prawda już mnie nie bolało, ale nie wiadomo jak bardzo jest jeszcze osłabione.
Na około mnie słyszałam śpiew tysięcy ptaków, który rozbrzmiewał w moich uszach niczym orkiestra smyczkowa. Gdzieniegdzie słychać było ciche kroki zwierzyny, ale zważając na odgłos, który wydawały, nie były to najmniejsze zdobycze.
Weszłam na niewielkie wypłaszczenie, coś jakby kilkumetrową polankę, która otaczała płytki staw, swoim kolorem i zapachem bardziej przypominający bagno. Obeszłam je, ale w międzyczasie usłyszałam niepokojący dźwięk. Dźwięk przypominający ryk niedźwiedzia połączony z piskiem ptaków. Czyżby misio chciał skosztować podniebnego mięsa? Westchnęłam pod nosem i szłam dalej. Aż do chwili gdy przede mną przemknął dziwny kształt. Wyglądał trochę jak połączenie kojota i... małpy? Co tu się dzieje?! Ruszyłam w stronę gdzie pobiegło zwierzę, jednak nigdzie go nie widziałam.
Zdecydowałam się zawrócić z powrotem do mojego miejsca zamieszkania, jednak dziwne stworzenie zaszło mi drogę. Teraz dokładnie widziałam jak jest zbudowane. Wyglądało jak mutacja kilku gatunków, ale nie piękna, jak na przykład syreny czy satyrowie. To był zlepek przypadkowych części ciała różnych stworzeń, tak jakby ślepiec nieopacznie je pozszywał.
Jego głowa rzeczywiście wyglądała na łeb kojota, jednak tułów należał do czegoś człekokształtnego. Przednie kończyny przypominały łapy niedźwiedzia, a tylne - nogi konia. Z żeber wyrastały też, wyglądające na skarłowaciałe, kończyny jakiegoś gada.
Stworzenie przyglądało mi się z nie mniejszym zainteresowaniem niż ja jemu. Jego przekrwione oczy zdawały się być nieobecne, błądzące wszędzie na około, jednak czułam wzrok zwierzęcia na sobie.
Próbując się wycofać, zrobiłam krok do tyły, nie odwracając się plecami do istoty. Powoli odsuwałam się od przybysza, nie spuszczając go z oczu.
Nagle drgnął i zrobił krok w moją stronę. Ja czym prędzej odskoczyłam od niego i pobiegłam w przeciwnym kierunku, jednak nie w stronę mojego legowiska aby nie doprowadzić go do innych wilków.
Stwór biegł za mną, zwinnie jak na zwój rozmiar, omijając ściśle rosnące drzewa. Ja kilka razy potknęła się o sterczące gałęzie i kamienie. Noga zaczęła mnie trochę boleć, co również mi nie pomagało w obecnej sytuacji.
- Czego ode mnie chcesz?! - wydarłam się, jakby sama do siebie.
Usłyszałam, że kroku za mną ustały. Zatrzymałam się i głośno wypuściłam powietrze z płuc. Czy to koniec tej udręki? A jakże, oczywiście, że nie.
Wielki stwór zeskoczył z drzewa i wylądował metr przede mną. Zaparło mi dech w piersi widząc, jak bardzo jest ogromny. Cofając się, przewróciłam się o wystającą gałąź i upadłam na plecy.
- Czego ode mnie chcesz? - szepnęłam, domyślając się, że nie otrzymam odpowiedzi, choć ta wydawała się oczywista. To ja byłam zwierzyną, a on myśliwym.
Nie jestem pewna czy życie przeleciało mi przed oczami, czy po prostu na chwilę oderwałam się od rzeczywistości. Ocknęłam się chwilę później i zobaczyłam, że stworzenie rozgląda się przestraszone i ucieka, wdrapując się na jedno z drzew. Usłyszałam też szelest kroków i głosy znajomych wilków. Odetchnęłam z ulgą. Nie wiem co to było za zwierzę, ale przynajmniej nie musiałam dowiadywać się czym się żywi. Wiem tylko, że będę miała co opowiadać znajomym jw przyszłości. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam się luźno na leśnej ściółce, po czym wstałam i wróciłam w reszcie do ciepłego legowiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT