Przez to kilka dni zbliżyliśmy się do siebie.Victor przez ten czas
nabrał w ciele umiejętności w nowym ciele. Kiedy mnie całował , po prostu
się rozpływałam .Nie myślałam że pokocham kogoś , a ktoś mnie.
-Ja ciebie też Ty mój wariacie -powiedziałam kiedy się od siebie oderwaliśmy .
Patrzyliśmy na siebie przez chwile . Jego czy połyskiwały w świetle . I
nagle wybiegł z chatki ze śmiechem. Pobiegłam za nim. Widziałam jak
beztrosko wskakiwał do wody. Mój skok może nie był tak okazały ale
wylądowałam w jeziorze. Rozumieliśmy się bez słów. Większość popołudnia
zleciała nam na chlapaniu się i pocałunkach. Wieczorem wyszliśmy z wody i
usiedliśmy na skałach. Niebo ściemniało , więc latające w okół
świetliki były widoczne. Wtedy zapragnęłam uciec stąd . Iść wszędzie i
nigdzie , byleby z Victorem . Błąkać się bez celu , z dala od ludzi .
Kiedyś może wrócić do watahy...Jako wilki , jako para .
-Renes ?-jego jak zwykle spokojny głos wyrwał mnie z rozmarzenia- Masz jakieś marzenie ?Nie codziennie spotkasz te stworzonka.
-Myśle że one nie są mi potrzebne do szczęścia. Chciałabym z tąd uciec...Iść gdzieś w niewiadomym kierunku.
-Och...Res -uśmiechnął się
-Tu jest nudno...Jesteśmy ludźmi ale co nam po tym ?
Znów rozczesał mi kołtun ...Wahał się...
-Victor możemy poooowoli wracać do domu. Zanim znów zmienimy się w wilki chciałabym jeszcze zobaczyć wrzosowiska...
<Vicitor <3 ? Co ty na to ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz