wtorek, 26 kwietnia 2016

Od Lelou do Touki

- Przecież on jest bajeczny!- upierała się Touka, wskazując łapą na środek jeziora.
Zdezorientowany, podążyłem za jej wzrokiem. No dobrze, tafla wody była piękna, z tym bym się nie kłócił. Przejrzysta, gładka, ciemna jak noc. No ale skoro jezioro to raczej 'ono', a nie 'on'. A może chodziło o widok? Hm... chyba jednak nie.
- Na pewno dobrze się czujesz?- zapytałem znowu.- Może słodkości ci zaszkodziły? Ostrzegałem, że może rozboleć cię brzuch, ale medykiem nie jestem. Chyba...mogą do tego dojść halucynacje? W jakiś ekstremalnych warunkach?
Za swoje rozmyślenia, dostałem łapą prosto w łeb. Z wyrzutem spojrzałem na waderę, która również zerknęła mi w oczy. W jej ślepiach dostrzegłem iskierki wesołości, więc sam poczułem, jak moje kły szczerzą się w uśmiechu.
- A może to wina pogody?- zacząłem znowu, wypowiadając na głos domysły.- Albo tej wiosny? Mój tata, na przykład, zawsze wtedy wariuje. Może niektórzy po prostu mają takie...hm, objawy? Na pewno nie robisz sobie ze mnie żartów, Tou?
- Daj spokój- mruknęła wilczyca, nadal patrząc na jezioro rozmarzonym wzrokiem.- To raczej ty masz niezły ubaw. Przestań się wydurniać i popatrz przez chwilę uważnie, co?
Westchnąłem ciężko.
- Dobrze- oznajmiłem w końcu.- Rzeczywiście, widzę piękne jezioro. Naprawdę, wyjątkowe. A teraz może przejdziemy się do jakiegoś medyka, zgoda? Piknik dokończymy później.
- Czy ty mnie masz za jakąś wariatkę?! Przyjrzyj się dobrze!
- Ech, te wadery- mruknąłem, przechylając łeb.- A mogłabyś opisać mi dokładniej to to bajeczne coś, 'wariatko'? Od dzisiaj ograniczamy słodkości, zdecydowanie!
- Jesteś naprawdę bezczelny!- zaśmiała się Tou.- No więc, ma piękne, kolorowe barwy, jest spore, lata, no i... A zresztą, sam zaraz zobaczysz, właśnie do nas idzie!
Pokiwałem łbem, choć powoli zaczynałem bać się o przyjaciółkę. Może zjadła coś dziwnego?
Ale w tym samym momencie, usłyszałem plusk wody. Zaalarmowany, natychmiast odwróciłem się w kierunku hałasu, pewien, że zobaczę tam kręgi, a może i jakąś rybę. Ale nic takiego nie było. Zamiast tego, trawa zaczęła...szeleścić! Jej pojedyncze źdźbła uginały się pod ciężarem czegoś, czego nie mogłem dostrzec.
- Tou...- szepnąłem, kręcąc pyskiem we wszystkie strony. Moje uszy przywarły do czaszki, a oczy rozszerzyły się. Ciężko łapałem oddech. Co tu się wyprawia?!
- Nie martw się, Lelou- wadera dziwnie się uśmiechała.- On nic nam nie zrobi. To przyjaciel... Tak, zdecydowanie. Przyjaciel.
Tymczasem niewidzialna-przynajmniej dla mnie-istota najwyraźniej przystanęła tuż przed naszą dwójką. Wyczuwałem na karku czyjś ciepły oddech, jakby stworzenie mnie sprawdzało, jednak dziwne uczucie po chwili ustąpiło.
- Pokaż się- warknąłem, tnąc pazurami powietrze. Musiałem się naprawdę wydurnić, bo wilczyca obok mnie aż parsknęła śmiechem. Jej wzrok utkwiony był w punkcie kilka metrów ode mnie, a konkretnie- dość wysoko w powietrzu.

< Touka? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT