Obudziłam się nie wiem gdzie, nie wiem nawet jak ja się tu znalazłam i
co tu robię. Cudownie... Po prostu C U D O W N I E. Nie ma to jak
znaleźć się w zupełnie obcym miejscu i nie wiedzieć jak się stąd
wydostać. Mogę powiedzieć tylko tyle. Że tam gdzie siedziałam... Znaczy
leżałam, było dużooooo śniegu. Pomijając już to, że jest wiosna, a ja
dwudziestego trzeciego kwietnia mam urodziny... Starzeję się.
Zdecydowanie. Ten czas tak szybko leci... Za niedługo umrę... Tak samo
jak Zuko, w końcu to mój brat... Co prawda młodszy, ale zawsze brat.
Ashicie też za dużo nie zostało... Dlaczego na takie gadania o długość
życia mi się zebrało? Nie ważne.
Powoli podniosłam się ze śniegu, otrzepując ze swojego futra
pozostałości po nim. Kidy ju byłam w miarę "wysuszona", spojrzałam w
niebo. Było błękitne, ani jednej chmurki. Wzięłam głęboki wdech, świeże
powietrze wypełniło moje płuca. Przetrzymałam je tam przez chwilę, a
zaraz potem wypuściłam je ze świstem przez zęby. Powtórzyłam tę czynność
jeszcze kilka razy i rozejrzałam się dookoła. Spałam na wielkiej,
ośnieżonej łące, dookoła były drzewa, a gdzieniegdzie wyrastały
przebiśniegi.
Ziewnęłam przeciągle i podniosłam jedną łapę z ziemi zawyłam przeciągle.
Może ktoś usłyszy i pomoże mi się stąd wydostać, a może i tez nie
usłyszy... I umrę tutaj. Mamooooo, nie chcę umierać!
Potarłam się łapą po karku i padłam jak kłoda na ziemię. Jestem taka
zmęczooooooona. rzez przypadek wciągnęłam do nosa kilka płatków śniegu,
przez co zaczęłam niepohamowanie kichać. Potrząsnęłam łbem, żeby się
uspokoić, jednak na marne. Chyba się przeziębiłam. Super.
Po chwili ujrzałam jakiś ruch za drzewem.
- Co do - kichnęłam - kimś ty?! - krzyknęłam i po chwili znowu kichnęłam.
< Ysh? Sorry, że takie nijakie >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz