Zanim się uspokoiliśmy nastał zmrok . Teraz zamiast melodii ptaków
towarzyszyło nam tykanie pasikoników i głośne chrupanie mysz . Położyłam
się na trawie patrząc w gwiazdy , a samiec przykucnął obok bez słowa .
Po jakimś czasie zasnęliśmy przytuleni do siebie , obudził nas dopiero
zimny , a wręcz lodowaty deszcz. Pogoda tak jak myślałam była dziś zła
... Problem w tym że byłam z Victorem...i moimi humorkami . Teraz
trzeba było szybciutko odejść .
-Dzień dobry ! Miła ulewa ?- zapytał
-Dzień dobry... ulewa była przemiła - starałam się być uprzejma
Kiedy samiec poszedł się napić , szybciutko poszłam do domu . Wiem że to
było chamskie ... Niestety to nie był koniec niespodzianek ... Późnym
rankiem odwiedził mnie Victor . Przyniósł świeżo upolowanego jelenia ,
nie wiem skąd wiedział że nie jadłam.
- Jest tu kto ?- spytał
Nic nie odpowiadałam . Dostrzegł moją postać w cieniu , niestety...
-Czemu się nie odzywasz ?
Irytowała mnie jego obecność w tej chwili ... i sterowała zarazem . Co jak mu zrobię coś ?
-Nie podchodź warknęłam
Spojrzał na mnie pytająco .
- Myślałem że zjesz ze mną śniadanie...
-Nie mogę- miałam nadzieje że to wystarczy , ale pytające spojrzenie nie
znikło -Ah...Ty jesteś medykiem i boisz się krwi , a ja... Ja mam
zmienne humory ...wszystko zależy od pogody .
<Victor ? dziwne z nas wilki >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz