- Ehhh... - westchnąłem. Wstałem i otrzepałem się z drobinek wody.
- Nic nie powiesz?
Spojrzałem na nią jeszcze raz. Denerwowała mnie. Tak bardzo jak nikt inny do tond.
Odwróciłem
się w przeciwnym kierunku niż nora i ruszyłem przed siebie ze zwieszoną
głową. Potrzebuję spokoju, a tutaj go nie znajdę.
Na niebie
było widać jeszcze kilka szarych kłębków, ale było o wiele jaśniej niż
wcześniej. Oczywiście oprócz tego, że nie padało.
Dotarłem do
wodospadu i usiadłem na jednym z płaskich kamieni i zapatrzyłem się na
wodę. Wodę, która wydawała się z zewnątrz wzburzona, ale tak na prawdę
bardzo spokojna. Moje przeciwieństwo. Zawsze staram się sprawiać
wrażenie opanowanego, przekonuję sam siebie o tym, że właśnie taki
jestem. Brednie.
Jeszcze przez jakiś czas siedziałem wpatrzony
w ścianę przezroczystej cieszy, po czym podniosłem się i postanowiłem
wrócić to nowej znajomej. Każdemu warto dać szansę. Nawet komuś takiemu
jak ona *lekko się krzywi*.
- Czego znowu chcesz? - zapytała niezadowolona wadera.
-
Sam nie wiem. Chyba znudziła mi się na jakiś czas samotność -
spróbowałem się uśmiechnąć - chciałabyś może przejść się ze mną na
spacer? Jeszcze nie zdążyłem dokładnie zwiedzić tutejszych terenów -
oczekując na odpowiedź stanąłem przy wylocie jaskini.
< Renesmee? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz