Gbur...najpierw się focha potem mu przechodzi...Tu nie da się nic
zrobić...Samotnik i tyle . Nawet uśmiechać się nie umie...Ja bym tyle
nie wytrzymała ....tylko spać. Masakra ! Jak go oprowadzę po terenach to
znajdzie sobie własny kąt . Miły jest i wgl , ale mało cierpliwy . W
przyjaźni czy choćby znajomości trzeba się uczyć od siebie . Próbowałam
go rozruszać, to się fochnoł .
-Emm...jak chcesz - i wtedy olśnienie ! Będę zachowywać się tak jak on , niech zobaczy jakie to wkurzające.
-To od czego zaczynamy ?
-Może od małego odpoczynku ?- niech się ponudzi . Jestem wytrzymała , w końcu od bezczynności zwariuje.
-Jak sobie życzysz - nawet ciut się ucieszył
Zaprowadziłam go pod jezioro i wyłożyłam się pod drzewem. Od razu zasnął
... Kiedy upewniłam się że śpi udałam się na małe polowanie . Było to
o wiele przyjemniejsze niż siedzenie z tym dziadkiem rycerzem
...Przebiegałam trochę i wróciłam do Lucyfera . Spał dalej . Poszłam się
wykąpać . Kiedy wróciłam towarzysz był w tej samej pozycji . Nic się nie
zmieniło . Teraz gdy się ściemniło mogła bym spać , ale zanim zdążyłam
wyjechać do krainy snów zaczął padać lodowaty deszcz...
-Brrr -parsknęłam- Gdzie chciałbyś iść teraz ?
<Lucyfer? Ostatnio cierpie na brak weny więc takie nijakie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz