sobota, 16 kwietnia 2016

Od Toshiro do Klair

- Pewnie byś się zgodziła, hę?- westchnąłem, patrząc na delikatny uśmiech wadery. Odwzajemniłem jej spojrzenie, delikatnie machając ogonem jak wahadłem zegara, raz w prawo, raz w lewo. Powolny rytm zupełnie nie zgrywał się z szybkimi uderzeniami mojego serca, które tłukło się niemiłosiernie o żebra, jak kukułka, która rozpaczliwie utknęła za drzwiczkami, choć już dawno nastąpiła pora, aby wyskoczyła z radosnym okrzykiem ,,Kuku! Kuku!", by obwieścić niecierpliwym domownikom jakąś ważną porę.
- Ano. Peeewnie taaak- powtórzyła, rozciągając sylaby.
Pokiwałem łbem, ponownie zaczynając tarzanie się wśród kwiatów. Pyłki roznosiły się w powietrzu, przez co regularnie kichałem. No ale trudno, jak to mówią, coś za coś. W towarzystwie Klair czułem się dobrze, spokojnie moglem nie przejmować się takimi błahostkami, jak ogromna ilość intensywnych zapachów. Oczywiście, było to bardzo miłe, acz kiedy podchodziłem zbyt blisko niektórych gatunków kwiatów, czułem dziwne zawrotu głowy. A może to tylko jakieś urojenia?
 Wiesz- zwróciłem się w pewnym momencie do wadery- potem zabiorę cię do pewnego...hm, ciekawego miejsca. Chcę cię z kimś poznać. Co ty na to?
- Z kim?- samica lekko zmarszczyła pyszczek w wyrazie zdziwienia.- A to ktoś normalny?
- Właściwie to kilka ,,ktosi". Nie wiem właściwie, jaka jest twoja skala i gdzie leży granica między ,,wariactwem" a ,,normalnością", ale oni są naprawdę ciekawymi...postaciami. To co?
- Niech ci będzie- uległa z błyskiem zainteresowania w oku.- Zawsze to jakaś szansa na przygodę.
''I to rozumiem'' pomyślałem, ale zanim zdołałem przemienić to na głośno wypowiedziane słowa, usłyszałem świergot ptaków. Ciche śpiewy nabierały na mocy, a ja, zauroczony tą grą, momentalnie zamilkłem. Klair zresztą podobnie. Oboje siedzieliśmy nieruchomo dobre kilkanaście minut, póki gardziołka skrzydlatych istotek nie odmówiły posłuszeństwa, w wyniku czego mały chórek ucichł. Lekko zasmucony, spojrzałem na waderę.
- Wyglądasz jakby ktoś zabrał ci słodkości- skomentowała.- Rozchmurz się nieco, jeszcze będziesz miał okazję do słuchania koncertów!
Lekko się uśmiechnąłem, kiwając łbem w zamyśleniu. Wiatr targał delikatnymi płatkami kwiatów, a my staliśmy naprzeciw siebie. Przytuliłem wilczycę, opierając łeb na jej mięciutkiej sierści. Gdybym tylko miał moc wydłużania chwil, rozciągnąłbym tą w nieskończoność.
- Mogę cię o coś znowu zapytać? Tym razem dosadniej.
- Zależy o co...
- Zostaniesz moją partnerką?- gdy poczułem drgnięcie Klair, przytrzymałem ją nieco mocniej łapą, tak ,aby choć przez chwilę nie widziała wyrazu mojego pyszczka; nerwowo zaciskałem powieki, a język jakby odmawiał mi posłuszeństwa.- tak, tym razem pytam najzupełniej poważnie.

< Um, Klair? Powoli dopada mnie brak weny, więc przepraszam, że takie nijakie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT