Wilczyca odwróciła się do mnie przodem. Z tonu jakiego użyła oraz
spojrzenia jadowicie zielonych oczu, jakie w mą stronę posłała,
wywnioskowałem, iż nie spodobały jej się moje wygłupy. Mierzyła mnie
zniecierpliwionym spojrzeniem, czekając aż odpowiem, albo najzwyczajniej
w świecie sobie pójdę. Raczej nie była w humorze. Uśmiechnąłem się
lekko, próbując rozładować napiętą atmosferę.
-Wybacz. - odparłem nieco zawstydzony swoją dziecinną postawą. -
Zauważyłem cię, gdy przechadzałem się po lesie. Wyglądałaś nieco ponuro,
więc postanowiłem cię trochę rozweselić...
-Słabo wyszło. - skomentowała kąśliwie.
-Tak średnio na jeża. - zgodziłem się. - Chyba dodatkowo cię rozeźliłem, czyż nie?
Skinęła głową z zaciśniętymi szczękami. Podczas gdy ja posyłałem waderze
życzliwy uśmiech, ta nadal trwała z miną, mówiącą, iż jej dzień nie
jest do końca udany.
-Yuko, tak? - zagaiłem.
Ponowne skinięcie, bez śladów chęci nawiązania jakiekolwiek rozmowy.
-Nie mieliśmy okazji wcześniej dokładnie się poznać, prawda? - próbowałem nawiązać jakąkolwiek relację.
-Nie, nie bardzo. - odparła. - Vincent, jeśli się nie mylę?
-Nie mylisz. Więc... wybacz mi ten akt niedojrzałości. Chciałem dobrze, a
wyszło, jak wyszło. - drapnąłem pazurami ziemię, odgarniając niewielką
jej grudkę. Yuko nic nie powiedziała. Czułem na sobie wzrok wadery,
który zdawał się palić niczym kwas. - Słuchaj, niedaleko stąd widziałem
niewielkie stado dzików. Kierowało się prawdopodobnie w stronę rzeki.
Jeśli masz ochotę to możemy na nie zapolować.
Yuko spojrzała w stronę Mizu no Yume, wzięła głęboki wdech i oblizała wargi. Woń zwierzyny była jeszcze wyraźna.
-Oczywiście nie narzucam się. - powiedziałem, gdy nie spotkałem się z
odpowiedzią. - Nie chcę cię ciągnąć za język czy obarczać swoją
obecnością. Jeśli zależy ci na chwili samotności, to zrozumiem.
<Yuko? Idziemy na dziki? : ) >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz