poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Od Karo cd Lelou

Mężczyzna zasłonił się ręką, unikając tym samym ciosów moich pazurów w oczy. Te wszczepiły się zaś mocno w kończynę, przebijając cienką warstwę skóry i wpuszczając w moje nozdrza kolejną porcję krwistej, metalicznej woni, podobnej do zapachu zgniecionej monety. Przez moje ciało przeszedł delikatny dreszcz.
~ Nie rozkojarzaj się — Molly nieomieszkała natychmiast mnie upomnieć. Skinęłam głową, siłując się z facetem, który z całych sił starał się odepchnąć mnie od siebie. Vectorem podtrzymywałam dłoń, w której trzymał ostry przedmiot, woląc nie skończyć w flakami po drugiej stromie. Wbijając w niego pazury czułam lekko łaskoczacy dotyk włosków na rękach mężczyzny. Wygrana powoli przechylała się na jego stronę.
Drzwi otworzyły się, a mi przez głowę przeszła niesforna myśl, że to Asriel. Jeśli faktycznie za mną stałby nasz milusiński mutant-kłamca, prawdopodobnie tutaj zakończyłaby się ta historia. Nie miałam jednak czasu, by obrócić się i wysłać falę dźwiękową w tył, gdyż mężczyzna ponownie zaczął się poruszać, zaalarmowany.
Nie Asriel?
Kroki, jakie usłyszałam przypominały uderzanie łap o ziemię. Moje uszka gwałtownie się poderwały, słysząc to, a przypuszczenie potwierdziło się, gdy osoba przyśpieszyła, ze złością wykrzykując swoje słowa;
— Coś Ty zrobił?! — Przeszła przeze mnie fala ulgi, gdy bezsprzecznie mogłam stwierdzić, że stoi przy mnie Lelou. Krótka chwila dekoncentracji wystarczyła jednak, aby mężczyzna zrzucił mnie z siebie, pozostawiając jedynie ranę na kończynie, oraz mój vector zaciśnięty na dłoni, która wciąż miała zagrażający przedmiot.Zatoczyłam się po drewnianych płytach, na kilka sekuns tracąc równowagę, aby następnie chwiejnie wstać. Poczułam dziwne wrazenie nagłej pewności siebie. O wiele łatwiej było mi się mierzyć z mężczyzną ze świadomością, że Lelou jest przy mnie. Niemalże od razu wysłałam kilka fal w stronę partbera, sprawdzając, czy wszystko z nim w porządku. Z moich wstępnych ustaleń wynikało, że wszystko gra, acz echolokacja sama w sobie nie była najlepsza do analizowania takich rzeczy. Chciałam go o to dopytać, przy najbliższej okazji.
— No proszę, mamy komplet — odparł wyraźnie zadowolony mężczyzna. Cokolwiek miało się tutaj zaraz stać, miałam źle przeczucia. Mimo to nie mogłam sobie odpuścić. Stworzenia, które przetrzymywał, wyraźnie potrzebowały pomocy. — Teraz przynajmniej będzie z was jakiś użytek… — Począł po omieszku szukać czegoś na rozwalonym stole, jedną ręką. Z uwagi na ranę raczej nie wychodziło mu to najlepiej. Lelou pomimo tego faktu zareagował niemalże od razu, strącając mężczyznę z ostatki stołu.
— Nie — warknął — tym razem nas nie zaskoczysz. Żadnych planów b, c, czy też d. Po prostu wypuścisz te wszystkie istoty. Rozkujesz je.
— A bo? — syknął — nie boję się śmierci.
— A przenikłego bólu fizycznego? — zapytałam, zupełnie spokojnie, podchodząc do mężczyzny — W tym miejscu znajduje się zapewne chociaż odrobina robactwa. Mając na uwadze stan twoich podopiecznych, może w ranach zalęgły się larwy…
— I co? — rzucił podirytowany — miałbym się popłakac z tego powodu? Wy chyba nie rozumiecie, co to jest biznes. — Słysząc te słowa poczułam, jak krew się we mnie gotuje.
— Biznes? Co Ty tutaj niby nazywasz biznesem. Tworzycie sobie te swoje hybrydy, na czym praktycznie wszyscy cierpią. To jest wasz “biznes”? — Lelou również ta uwaga widocznie podniosła ciśnienie. Zgadzałam się ze słowami basiora w kazdym calu. To nie było dobre ani dla zwierząt, ani dla hybryd, które również cierpiały. Przecież nawet chole.rny Asriel miał wyraźny problem z poruszaniem się!
Weschnęłam cicho.
— Jak to “co”? — rzuciłam. Starałam się zachowywać spokojnie, chociaż miałam ochotę wykończyć tę poturbowaną dziadygę. Zamiast tego unieruchomiłam ruch jego nóg, vectorami — Jeśli nie wydobędziemy informacji od ciebie, z wyjawi nam je któreś z tych stworzeń. Ewentualnie przetransportuję część robactwa z tego pokoju do twoich ran, co raczej przyjemnym nie będzie. To jak, przystajesz na układ, czy uciekamy się do mocniejszych środków?

<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT