środa, 23 sierpnia 2017

Od Karo cd Lelou

Zastanowiłam się chwilę. Byłoby to już trzecie użycie mocy, dzisiaj. Nie byłam do końca pewna efektu tego, co się stanie, zważywszy również na to, że nigdy nie próbowałam kogoś “prześwietlić” za pomocą tejże zdolności. Z drugiej strony, gdybym może złapała jakiś punkt skupienia i ograniczyła przestrzeń, w jakiej wysyłam promienie do cała mężczyzny? Czysto teoretycznie mogło się to udać. Obawiałam się trochę, że jeśli faktycznie tak zrobię, mogłabym mieć objawy osłabienia organizmu, a znając Lelou zrobiłby z igły widły. Kochałam partnera, acz często zachowywał się niczym niańka.
Z drugiej strony, wartało wytestować swoje moce pod tym względem, a zresztą ja również jakoś się nie pałałam do grzebania w kieszeniach faceta, chociaż w ostateczności byłabym na to gotowa. Wzięłam głęboki wdech.
— Spróbuję, ale… Nie oczekiwałabym zbyt pozytywnych rezultatów — poinformowałam. Nie zamierzałam obiecywać czegoś, czego mogłabym nie dokonać.
— Jasne, rozumiem — basior przytaknął. Wykonanie tegoż zadania wymagało ode mnie sporego skupienia. Spróbowałam zignorować wszelkie dźwięki otoczenia, jakie do mnie dochodziły, acz nie do końca mi to wyszło. No dobrze, spokojnie. Wysłałam kilka pojedyńczych fal echolokacji na ciało mężczyzny, chcąc mieć w głowie dokładny kształt, w jakim się aktualnie ułożył, kropka w kropkę, dla pewności. Był nienaturalnie powyginany chyba w każdym możliwym kierubku. Zupełnie tak, jakby spadł z wysokości, ręce i nogi posiadały nienaturalny kąt. Potarganie włosy niesformie opadały na twarz. Na pogryzionych ustach rysowały się nierówności, zapewne w postaci krwii, lub śliny. Powieki nie zakrywały gałki ocznej. Pochyliłam łeb, aby następnie wydać z pyszczka niesłyszalny, acz silny infradźwięk, nakierowany na faceta. Podeszłam od drugiej strony i zrobiłam to samo. Następnie znów go obeszłam, powtarzając czynność. Chciałam dostać się do jego ubrania od każdej strony. Poczułam lekki zawrót głowy, gdy zaczęły kumulować się w niej rozmaite informacje. W kieszeni, z której prawdopodobnie wyjął strzykawkę, znajdowały się także leki. W innej części swojego kitla miał paczkę husteczek, pomiędzy którymi ukryte było coś chropowatego. Czyżby banknot? Oryginalny sposób przechowywania pieniędzy, nie powiem. Pod rękawem niczym asasin zamontowany miał,zestaw dwóch igieł. Po kluczu jednak ani śladu. Nagle drgnęłam, zaalarmowana. Kieszenie w spodniach posiadały zamki. Na obydwie nacelowałam vectory, otwierając je. Przeszukując je vectorami nie znalazłam nic, prócz drobniaków, coś mi jednak nie pasowało. Podeszłam do mężczyzny i pochyliłam się nad spodniami, wysyłając kolejną falę. W środku znajdował się drugi zamek, a z moich poprzednich ustaleń wynikało, że w tym miejscu materiał spodni wybrzuszał się. Vectorem otworzyłam kieszeń, a następnie wyjęłam z niej kępę kluczy. Już miałam tryriumfalnym głosem zadeklarować słynme “bingo!” gdy nagle poczułam, jak do mojego nosa napływa krew. Za dużo gps’a, jak na jeden dzień? Nim zdążyłam się nad tym zastanowić, czy też wstępnie podtrzymać stan pełnej swiadomości, runęłam jak długa na ziemię, tracąc przytomność. Usłyszałam jeszcze, jak klucze upadając na ziemię, tuż koło mnie. “Mamy to!” przebiegło mi przez myśl.

<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT