środa, 16 sierpnia 2017

Od Karo cd Lelou

Nie miałam bladego pojęcia, w jakiej części klosza się znajdowałam. Po paru nieudolnych próbach zrobienia czegokolwiek po prostu położyłam się w miejscu, starając się zachować spokój. Może spróbowałabym rozwalić to szklane coś głosem? Nie. Nawet, jeśli cokolwiek by z tego wyszło, to kiepski pomysł. Szklany sufit zawalił by mi się na łeb i tyle by było z Karo i jej “genialnych” pomysłów. Zresztą, jeśli są tutaj jakieś osoby pośrednie, nie byłby to dla nich przyjemny widok, tak myślę. Zresztą, nie wiem nawet, czy byłabym w stanie coś takiego zrobić. Nie do końca ogarniam logikę mojego nowego żywiołu. Westchnęłam cicho.
Muszę stąd wyjść, zanim oszaleję. Nie wiem nic, do cho.lery! Nie wiem, czy Lelou jest cały i zdrowy, gdzie nas, lub mnie, zabierają, czy Asriel idzie z nami… Nic! Ughh.
Powoli wzięłam wdech, bawiąc się vectorem w powietrzu. No właśnie… A gdyby tak spróbować zrobić coś z vectorami? W końcu, nie jedno wychodziło za ich pośrednictwem.
~ Na pewno są tu jakieś zabezpieczenia. — Mój “anioł stróż” niemalże od razu włączył się do rozważań.
— Domyśliłam się bez twojej pomocy, dzięki — bąknęłam na głos. I tak nikt poza nią mnie nie słyszał.
~ Zawsze do usług — mruknęła tulpa. Wiem, że stara się pomóc, ale… Hm. Delikatnie wysunęłam dodatkową kończynę do przodu ~ Karo, niech to piorun, czy ja mówię niewyraźnie?! — żachnęła się.
— Cichaj! — warknęłam — nie mam zamiaru tutaj bezczynnie siedzieć.
Nie zamierzałam od razu uderzać wszystkimi czterema łapami w klosz. Najpierw chciałam sprawdzić, jak zareaguje na chociażby delikatne muśnięcie vectorów. Stopniowo wysuwałam nadprogramową kończynę do przodu, aż w końcu ta zetknęła się ze ścianą. Nic. W takim wypadku co stoi na przeszkodzie?
~ Może… Dla pewności najpierw uderz mocniej tylko jednym? — Moll nie ustawała.
— Dwoma — odparłam, niczym na licytacji. Odsunęłam dwie kończyny, po czym z impetem prasnęłam nimi o ścianę. Początkowo nic się nie stało, usłyszałam jedynie ledwo wykrywalne piknięcie. Może został jakiś ślad na lustrze? Przez vectory przeszła jedynie dziwna fala… krótka chwila dzieliła mnie jednak od bólu, pod jakiego wpływem wygięłam się gwałtownie.
— Jasny szlag! — wycedziłam.
~ M-mówiłam, że to średni pomysł — pisnęła Molly.
Ktoś zatrząsł moim więzieniem, jakby mówił “spokój tam!”. Zirytowana osunęłam się na ściankę pomieszczenia. Już ja im pokażę spokój! Dwa vectory może i mało dały, ale jeśli zaatakuję czterema…
~ Mało ci?! — zdenerwowała się Molly.
— Musimy się stąd wydostać! — odpowiedziałam. Już szykowałam się do powtórzenia czynności, gdy nagle klosze ponownie się poruszyły, odstawiając nas gdzieś.
Dotknęłam vectorem miejsca, w które uderzyłam. W moim ciele nadal pulsował przeszywający ból. Ani śladu pęknięcia, czy zadrapania. No, pięknie.

<Lelou? Gdzie jesteśmy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT