środa, 16 sierpnia 2017

Od Karo cd Lelou

Zaniepokoił mnie dźwięk, który usłyszałam. Coś jakby oderwało się od podłoża, ale nie było trzasku. Z podłogi dobywało się coś w rodzaju szeptów w niezrozumiałym języku, na przemian z piskami.
— Co się dzieje? — zapytałam cicho. Czułam się głupio, nie będąc do końca zorientowaną w sytuacji.
— Nasz delikwent zrobił sobie eter w podłodze — odpowiedział basior. Westchnęłam ciężko, jednak po chwili moje uszy gwałtownie podskoczyły.
— Duży, ten eter? — zapytałam. Po moim pyszczku błądził tajemniczy uśmiech, którego nie byłam w stanie w żaden sposób powstrzymać.
— Nie myślisz chyba, aby go tam wepchnąć? — rzucił basior. Pokiwałam głową.
— Właśnie o tym pomyślałam — powiedziałam — chociaż, wiesz, gorzej z wykonaniem — dodałam, z nutką smętności. Usłyszałam, jak towarzysz wydaje westchnięcie.
— Nie będziemy wpychać gościa w eter! To ryzykowne — ostatnie zdanie bąknął. Mężczyzna ponownie uderzył swoją laską w ziemię, a towarzysz zaklął — uciekaj! — powiedział, popychając mnie łbem na lewo. Nie myśląc dwa razy wykonałam polecenie, zeskakując na podłogę. Basior skoczył za mną — trzymaj się przy ścianie — wręcz wysyczał. Kiwnęłam głową, przyciskając się do powierzchni. Stolik runął, przechylając się na bok. Zastanawiało mnie, czy partner ma plan, czy przeprowadza improwizoryczną ewakuację.
~ Wywnioskowałam dwie wiadomości, dobrą i złą — burknęła Molly. ~ Dobra jest taka, że eter się powiększa, więc twój głupi pomysł może być wykonalny… — stwierdziła, mało przychylnie.
~ To jest bardzo dobry pomysł! — zaprzeczyłam. Wydaje mi się, że gdyby Molly i Lelou mieli okazję pogadać, dogaaliby się.
~ Zła jest taka, że prawdopodobnie jest tuż za nami! — to zdanie wręcz wykrzyczała. Nie no, odkrywca, naprawdę. Tylko wręczyć jej nagrodę.
— Cho.lera! — warknął za mną Lelou. Odwróciłam głowę w jego kierunku. — Na jedynej prostej mamy delikwenta.
— A mamy jakiś przedmiot? — zapytałam. Eter doskonale zasysał fale, które próbowałam puścić w dalszą część pokoju.
— Wazon, dość duży. Jest w rogu pomieszczenia, po twojej prawej — kiwnęłam głową.
— No, to chyba czas na prezenty świąteczne — uśmiechnęłam się szeroko, sięgając vectorem po przedmiot. Oczywiście, pojawił się problem — a-albo i nie. Nie sięgam — syknęłam. Słyszałam, jak mężczyzna się zbliża. Zrobiłam niepewny krok, analizując, ile gruntu mi zostało. Nie było tak źle. Postawiłam kolejny. Nadal nie dosięgałam. Jeszcze jeden.
— Uważaj — bąknął Lelou. Facet był coraz bliżej. Ruszyłam się lekko po raz kolejny.
— Głupie wilczki — odparł drżącym z podniecenia głosem. Czego on od nas chciał, co? Co wywoływało w nim taką ekscytację? Kolejny krok w stronę wazonu. Mogłam go już poczuć pod vectorem. Jeszcze tylko kawałeczek! — Teraz już mi nie uciekniecie. — Nie miałam już żadnego gruntu, na którym mogłabym się oprzeć. Pochylił się do przodu, niepewna gruntu. Byłam pewna, że Lelou już cisnie się coś na język, kiedy nagle… Pochwyciłam go! — Niech żyje As… — Z impetem oberwał wazonem w głowę. Przechylił się i runął w dół, rękami jednak pochwycił się podłoża.
Lelou kiwnął głową, zrywając się do biegu. Ruszyłam za nim. Basior, widząc dokładnie dziury w podłodze, prowadził. Nasze kroki obijały się echem po podłożu. Byliśmy już przy drzwiach, gdy nagle coś mnie ukuło. Zatrzymałam się.
— Co robisz? — zdziwił się basior — Musimy się stąd zabierać.
— Zostawimy go tak? — zapytałam, dość cicho, błądząc przednią łapą po podłodze. Sama nie rozumiałam swojego działania. Po prostu… chyba jednak nie chciałam zabić mężczyzny, spychając go w nicość. Nie życzyłam sobie, ani nikomu mi bliskiemu takiej śmierci.
~ Odezwała się ta, co chciała go tam wepchnąć! — Molly zirytowała się moim zachowaniem. No co? Mówił coś o Asrielu. Może jest w stanie wyjaśnić, co się tutaj dzieje! T-to wcale nie litość.

<Lelou? Wadera zmienną jest default smiley xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT