wtorek, 15 sierpnia 2017

Od Karo cd Lelou

Zadrżałam z szoku, słysząc słowa basiora. Kraina Asriela? Fakt, niejednokrotnie zastanawiałam się, jak powodzi się naszemu małemu histerykowi, ale nigdy nie myślałam, że dostanę okazję, aby przekonać się o tym “na własnej skórze”. Kraina Asriela do tej pory zdawała mi się czyms niedostępnym. Poza naszym zasięgiem. A teraz… Tak po prostu tam weszliśmy, od tak?
— Jesteś pewny? — zapytałam. Mijające nas stworzenia faktycznie miały najróźniejsze kształty, poruszały się jednak na tyle szybko, że ciężko je było konkretnie wyłapać. Raz po raz mijały nas skrzydła ważki, czy rogi jeleni. Musieliśmy być dla nich, niczym robaki.
A dałabym sobie łapę uciąć, że Asriel był taki, jaki był, z powodu klątwy. I co? I bym nie miała łapy!
— Tak mi się wydaje. Opis idealnie pasuje. Są tu drzewa z waty cukrowej, na przykład — zobrazował przyjaciel.
— Fuj — skrzywiłam się — tylko mi nie mów, że lokalni żygają tęczą, bo sama puszczę pawia — przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Samo otoczenie zapachniało nagle cukrem.
— Nie wykluczam tej opcji — odparł złowrogo basior. Na mojej twarzy pojawił się zalążek uśmiechu.
— Myślisz, że powinniśmy go odwiedzić? — wypaliłam bo chwili.
— Jeśli będzie taka sposobność. Nie zmienia to jednak faktu, że naszym głównym celewem jest powrót do domu — powiedział poważnie.
— Oczywiście, panie Nie-wychylaj-nosa-z-jaskini.
Mówiąc to przeszło mi coś przez myśl. Skoro ja i Lelou byliśmy parą, znaczy to, że będziemy mieszkać w jednej jaskini?
~ No, tak, Karo, to bardzo okrywcze — zironizowała Molly.
Odkąd mieszkam sama, zawsze narzekałam, że mam za dużo wolnej przestrzeni w domowisku niegdyś należącym do mnie i moich sióstr. Czułam się tam tawywnioskonieistotna. Idealna pani domu, nie ma co. Teraz… Cóż, zapewne zamieszkam wraz z Lelou i Nanami. Basior na pewno nawet niepomyślałby, aby mieszkać oddzielnie z siostrą. Mi zresztą taka opcja również odpowiadała.
— Nie-wychylaj-nosa-z-jaskini? — Powtórzył.
— Potocznie “nudziarzu” — odparłam, unosząc głowę w górę, aby basior mógł zobaczyć, jak zaczepnie pokazuję mu język.
— Wypraszam sobie tego nudziarza! — żachnął się, przyśpieszając lotu i wykonując kilka obrotów w powietrzu. Prychnęłam, rozbawiona.
— Pokazuwa — burknęłam, zadowolona ze sprowokowania partnera.
— Ach, tak? — zareagował niemalże od razu, przyśpieszając lotu i manewrując między gałęziami. Prychnęłam, chociaż sama byłam pod wrażeniem. Przyjemny wiatr zdawał się przebijać przez otoczkę gęstego futra, docierając chłodnymi powiewami aż do samej skóry. Kiedy jeszcze “latałam” pod postacią powietrza nie mogłam zdobyć się na chociażby połowiczną prędkość w stosunku do lotu Lelou. Widać było, że basior naprawdę kocha latać, a nie używa tego, jako konieczności do szybkiego przemoszczania się.
Ktoś krzyknął na nas w niezrozumiałym języku. Chciałam przetłumaczyć jego głos, jednak zaraz odezwał się następny. I kolejny. Pokrzykiwali na nas raz za razem.
— Mam wrażenie, że popełniamy jakieś wykroczenie — zmarszczyłam czoło.
— Nie widziałem żadnych zastrzeżeń co do prędkości — stwierdził basior.
— Może mają jakieś inne oznaczenia, lub przyjęte prawa — zamyśliłam się. Jedna z istot o dziwacznych kształtach zatrzymała się przed nami, burcząc coś. Skupiłam się starając przetransmitować jego słowa.
“Przekroczenie normy ruchu ulicznego! Wykroczenie! Wykroczenie!”
— Lelou… — szepnęłam, lekko zestresowana — chyba złapała nas Asrielaska policja. — No i masz, babo, kompot! Tak się kończy prowokowanie kogoś do przyśpieszenia w alternatywnym świecie. Może jeszcze zaraz wlepią nam mandat?
— I co niby nam zrobią? — zapytał, chociaż w jego głosie również była nuta niepewności.
“ Naruszenie! Król! Naruszenie!”
— Chyba będziemy mieć okazję porozmawiać z naszym starym przyjacielem — odparłam — o ile faktycznie znów jest królem.

~*~

Po długim wykrzykiwaniu “Król” i “Naruszenie!” zostaliśmy ekskortowani (na ludzkiej ręce żyrafopodobnej istoty!) do sali tronowej Asa. Kiedy ręka przysunęła się, ukazując królowi wilczych delikwentów, wydał on z siebie głośne “o!”. Bardzo zdziwione, głośne “o!”. Asriel był o wiele większy od nas, co wprawiało mnie w lekkie zakłopotanie.
— Ładnie się urządził — mruknął Lelou. Kiwnęłam głową, chociaz wywnioskowałam jedynie, że sala posiada wiele ozdobników wszelkiej maści.
— Karo i Lelou? — zapytał, jakby się upewniając.
— Może być także na odwrót — uśmiechnęł się — Lelou i Karo również brzmi nieźle. — Stworzenie zaśmiało się cicho. — Ogarnąłeś wszystko? — Zadałam niemalże oczywiste pytanie.
— Jak widzisz — odparł, machając… Kończynami. Nazwijmy to kończynami.
— Nie zupełnie widzi — odparł Lelou, jakby trochę ukuty tym słownicywem — od naszego ostatniego spotkania Karo… — zdawało mi się, że szukał odpowiedniego słowa.
— Oślepła — uzupełniłam. Czasem miałam wrażenie, że Lelou (jak i inne wilki) traktował to trochę, jak temat tabu, aby mnie nie urazić. Chciałam dać mu do zrozumienia, że jest w porządku. Kiedyś musiałam się doigrać.
— Och… — odparł zdumiony — to straszne.
— Oj tam — machnęłam luźno ogonem, jakbym odgarniała muchę. — Teraz mamy inny probpem. Macie tu jakieś… Środki powiększające?
— Potrzebujecie pomocy? — zapytał zatroskany Asriel.
— Zaiste — kiwnął głową Lelou — musimy wrócić do siebie.
— Oczywiście — potaknął Asriel — dostaniecie swoją pomoc — ostatnie słowa zabrzmiały dość złowrogo.
— Co robisz?! — burknął Lelou. Zaraz, co się dzieje? — Karo! On wyciąga klosz.
— Co wyciąga?! — nim usłyszałam odpowiedź, otoczyłam mnie szklana konstrukcja. Fale dźwiękowe wokół nagle zamarły.
“Mam was” usłyszałam jedynie. Moje ciało przeszedł dreszcz. Nie byłam w stanie ogarniać otoczenia.
— Lelou?! — Nikt mi nie odpowiedział, mój głos rozbiegł się jednak po całym otoczeniu w porażający sposób. Zdezorientowana ruszyłam przed siebie, drogę zastąpiła mi jednak szklana ściana. — Lelou! — zawołałam. Nadal nic. Po raz kolejny poczułam, jak wszystko, wokół traci kształt. Czyżby klosz izolował dźwięki? Najgorszy był jednak fakt, że pod sobą czułam ruch. Zabierali nas gdzieś, a ja nie miał żadnych danych. Nie wiedziałam nawet, czy basior jest w tej samej sytuacji, co ja, czy gdzie indziej. A jeśli coś mu się stanie? Nie wybaczyłabym sobie, gdyby moja chęć przygody doprowadziła do tragicznych skutków.
Asriel...
Podły zdrajca! A myśmy mu pomogli!
<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT