środa, 30 sierpnia 2017

Od Ilyi cd. Karo

O jakim delikwencie ona mówi? To ona ma go załatwić, no nie? No nic, mówi się trudno. Najwyżej wjedziemy z buta (łapy) i wtedy zacznie coś kombinować. Ja tak naprawdę nie muszę nic robić, wystarczy, że wskoczę i rzucą się na mnie, prawda? Ale hej, wadera będzie mieć czystą drogę, tak sądzę...
Schodziliśmy powoli po kamiennych schodkach, rozglądałem się dookoła. Z każdym kolejnym stopniem w dół, powietrze robiło się... jakby to ująć? Cięższe? Nie lubiłem przebywać pod ziemią, zdecydowanie lepiej sobie radzę na powierzchni, w wodzie lub w górach, ale nie w podziemiach. Brr... Patrzyłem, jak wadera ostrożnie stawia łapy, jednak nie skupiała się na tym, co ją otacza. Tak jakby tego nie widziała lub nie chciała widzieć. Po chwili przystanęliśmy w końcu na jednym poziomie, jednak ciągłe schodzenie odrobinkę mi zbrzydło, czując mrowienie w łapach. Nie bolały, ale miałem wrażenie, że muszę stawiać kroki coraz to niżej.
– Ruszamy – powiedziała dość ozięble. Nawet głupi by się domyślił, że jeszcze do końca mi nie ufa i nie planuje na mnie polegać bardziej niż potrzeba.
Szliśmy i szliśmy. W pewnym momencie czułem, że kręcimy się w kółko. Wydaje mi się, że jest osobą rozważną i powinna się przyznać, jeśli zgubiła drogę. Nie będę jej mieć tego za złe, prawda? Nagle coś przylepiło się do mojego ogona. Natychmiastowo się odwróciłem, a moim oczom ukazała się mała szkarada. Mała, urocza szkarada. Przygryzała moją sierść, a kiedy zorientowała się, iż wiem o jej obecności, zaszarżowała na głowę. Udało mi się ją zdmuchnąć i szybciutko dogonić waderę. Nie szedłem przodem, bo ja to bym się na pewno zgubił, poza tym będąc na tyłach, nie muszę się gimnastykować i ciągle mam ją na oku.
Upadłem. Upadłem i to nie z byle jakim hukiem. Może nie jestem super ciężki, ale swoje kilogramy to mam. Spojrzałem przed siebie. Nie słyszała? Nie, jej uszy gwałtownie się poruszyły, więc musiała to słyszeć. Nie obchodziło jej to? Nie, to coś innego.
– Idź przodem, zaraz cię dogonię.
Kiwnęła głową i ruszyła z kopyta. Przykro, szedłem wolno, ponieważ takie narzuciła mi tempo, a teraz porzuca mnie tutaj (nieważne, że kazałem jej iść przodem) i ucieka z prędkością światła. Próbowałem wstać, ale na nic. Tak jakby ktoś zabawiał się z grawitacją. Warknąłem głośno, wyrażając swój gniew.
– Nie mam na to czasu – burknąłem.
Postanowiłem spróbować raz jeszcze, wkładając w to więcej siły niż wcześniej. Usłyszałem tuż za swym uchem śmiech, dziecięcy chichot. Kiedy spojrzałem za siebie... Zauważyłem całe stadko małych, uroczych szkarad. Rzuciły się na mnie i nie pozwalały się ruszyć, niektóre z nich zaczęły mnie otaczać. Potraktowali mnie jak jakiegoś jeńca, jak ofiarę dla swojego bożka. Gdybym wiedział, że skończę zjedzony przez maleństwa, przeżyłbym lepiej swoje dotychczasowe życie.
– Ej! Wstawaj!
Otworzyłem oczy i znów nerwowo rozejrzałem się wokół.
– Co się stało? – Wadera zmierzyła mnie wzrokiem. – To mi nic nie mówi.
– Zasnąłeś, najwidoczniej ta mała istotka zdążyła coś ci zrobić... – Wskazała na ciałko już martwej istotki. – I ty masz mnie ochraniać, dobre sobie...
– Tak, ja mam cię ochraniać – potwierdziłem jej.
Westchnęła i ruszyła dalej. Rzuciła jeszcze o jakiejś iluzji, śnie. No tak, łatwo mnie złapać w iluzję, ale z każdą kolejną jestem coraz to lepszy w ich złamaniu! Nie jestem dobrym przeciwnikiem dla istot, które pałają się do niszczenia umysłów, w końcu ja go tak średnio mam i używam... Taka prawda. Zacząłem truchtać za waderą.
– Dlaczego zgodziłaś się zabijać? Łatwiej byłoby się zająć szczeniakami, prawda?
Otworzyła pysk, ale nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ zostaliśmy zaatakowani. Oczywiście atak kościstego wilka skierowany był w jej stronę, nie w moją, ale ej, zdążyłem skoczyć i zablokowałem go własnym ciałem. Zdezorientowany truposz cofnął się odrobinę, po czym w jego towarzystwie pojawiły się kolejne dwa. Z każdą chwilą było ich coraz więcej. Uśmiechnąłem się i rzuciłem się do boju. Nowa znajoma radziła sobie świetnie, aż trudno stwierdzić, kto przyszedł w obronie kogo.

< Karo? Coś idzie 8] >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT