czwartek, 5 maja 2016

Renesmee C.D. Victora


-Nie przejmuj się Victoś...-pogłaskałam basiora za uchem
Podeszłam do kwiatu , ale nic się nie stało. Leciutko musnęłam płatki. Roślina jakby z wdzięczności wypluła pył niczym ostatnie tchnienie życia i w przeciągu niecałej minut uschła. Ah...krótki żywot to najsmutniejsze *ta myśl nie oznacza że doczekacie się moich szczeniaków w tę WIOSNE ! W I O S N E !!!A...może jednak?* .
Usłyszałam głośne westchnienie ulgi , po chwili sama wydałam ciut cichsze.
-Koniec ludzkiej przygody -uśmiechnełam się do Victora
-Tak -odparł zapatrzony , coś wspominał...może...może Maril?
Dawno nie czytałam w myślach ...nikomu... Przy basiorze myśli krzątał się i siły czekając na wypowiedzenie a serce biło szybciej. Ani chwili spokoju, ciszy, braku emocji; i szczerze tak jest lepiej. Życie optymisty , bez marnotrawstwa...Szczeniaki...wszyscy ich oczekują. Może kiedyś. Jeszcze may czas *oby...on się zregeneruje a ja...umrę. Nie pozwolę mu cierpieć za mnie i moje rany (w gulaszu też nie skończy, to się tyczy Ashi , Yuko i Marry) *. Wiosnę odłóżmy na bok , idziemy do domu!
-Chodź! - pognałam w stronę mojej c i a s n e j norki , która się stopniowo zawalała
-Wiesz...może będziesz nocować w mojej jaskini?
-No...może- posmutniałam
Co by tu robić - zastanawiałam się siedząc z Victosiem w jego domu - zmęczenie wyparowało od razu , co teraz?

<Victor? Polecam wenę anonimowego rozmówcy z tel Ashi XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT