sobota, 14 maja 2016

Gazetka ,,Wilcza Łapa- wydanie IV



Witam Was w kolejnym, czwartym wydaniu Wilczej Łapy! Dzisiaj, tradycyjnie, przedstawimy kilka nowinek z życia watahy, omówimy najciekawsze opowiadania i przedstawimy ranking. Zostaną też rozwiązane dwa konkursy, na logo dla naszej gazetki oraz event ,,Tydzień Porannej Gwiazdy”. A właściwie, to jakieś dwadzieścia dni. Pokażemy felieton, który napisała jedna z wader oraz artykuł stworzony przez pewnego basiora.
A co się ostatnio działo w watasze? No cóż, oczywiście, jako że chat to takie nasze zbiorowisko, to rozpoczął się ‘’sezon moczenia’’, tak więc strzeżcie się! No ale serdecznie zapraszamy, serwujemy najlepsze gulasze i herbatki.
Wprowadzona zostanie w najbliższych dniach też zmiana w działaniu Hierarchii. Otóż podział mocy zostanie, oczywiście, jak dotąd. Jednakże zostanie dodana jeszcze jedna opcja: jeśli dany wilk staje się np. Gammą, nadal może mieć do dyspozycji 4 żywioły i w sumie 7 mocy do rozporządzenia. Jednakże możliwe będzie także wybór 3 żywiołów i po pięciu mocy do każdego. No i jeśli ktoś kupował wcześniej Eliksir Mocy/ Żywiołu, bądź Punkty do statystyk, a później awansuje, może powiadomić Alfę o tym, a kiedy ta informacja zostanie zweryfikowana i potwierdzona, rzeczy te nie będą wliczać się do nowych żywiołów/ mocy/ statystyk, w wyniku czegoś wasze ZK nie przepadną.
Serdecznie witamy także nowego członka watahy, Köillnen’a. 
 Tak, znów witamy się z opowiadaniami! Tutaj macie podane streszczenia niektórych opowiadań jakie zawitały na stronę watahy.
Przypominam na początek, że Annabell napisała opowiadanie do kogoś, wciąż można na nie odpisać!
Vincent ostatnimi czasy wybrał się na zwykły nocny spacer. Chodząc po obrzeżach Tysiącletniej Puszczy napotkał pewnego puchacza. Niby zwykłe stworzenie, ale jednak zaprowadziło basiora na środek pewnej polany, gdzie usną. Obudził się później człowiekiem, a obok niego niewzruszony niczym puchacz. Napotkał w lesie centaura, który początkowo chciał go zabić, ale po czasie Vincent mu wszystko wytłumaczył. Okazało się, że Vincent jest im potrzebny, bo w świecie centaurów dzieje się coś złego. Tylko co?No i właśnie, jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zapraszam do lektury.
I małe streszczenie serii opowiadań ,,Dwie nogi ,dwie ręce, czyli jak Toshiro staje się człowiekiem". Otóż biały basior, znudzony codziennością, w pięknym stylu wpada do jaskini Alf, omal nie łamiąc sobie wszystkich kości. Dostaje jednak zadanie: ma odnaleźć źródło dziwnych zakłóceń w zachodniej części Lasu Śmierci. Basior wyrusza w drogę, nie przerywając wędrówki nawet wtedy, gdy dostaje ostrzeżenie o poziomie niebezpieczeństwa misji. Po niedługim czasie, zostaje zaatakowany przez stado kruków, a kiedy budzi się, odkrywa, że... stał się człowiekiem! Na pozór dobrotliwa staruszka imieniem Mater, objaśnia mu całą sprawę: otóż przypadkiem rozbita została klepsydra, w której zamieszkiwały pewne tajemnicze duszki. Stworzonka wydostały się jednak z pękniętego naczynia, rozpoczynając wiele dziwnych zdarzeń... Jeśli chcecie wiedzieć, co wydarzyło się dalej, zapraszam do przeczytania opowiadań.
A jak przedstawia się sprawa z eventem ,,Tydzień Porannej Gwiazdy"? Bez zbędnych ceregieli, przedstawię ranking. A, no i mała sprawa, bo niektórzy się już pytali: tak, jedna seria opowiadań nie mogła być nagrodzona dwukrotnie.
Pierwsza kategoria *najciekawsze opowiadania*:
1 miejsce: Toshiro- 700 ZK
2 miejsce: seria opowiadań Victora i Renesmee- oboje otrzymują po Eliksirze Żywiołu
3 miejsce: seria opowiadań Leloucha i Tul- boje otrzymują po 150 ZK
Druga kategoria- na ciekawie poprowadzone opowiadanie i najlepsze wyjaśnienie dziwnych zakłóceń, w wyniku których wasz wilk zmienił się w człowieka:
1 miejsce: Vincent- otrzymuje dowolny Przywilej *proszę o poinformowanie jednej z administratorek na poczcie*
No i nieco o drugim konkursie, czyli na logo dla naszej gazetki. Zwyciężył Vincent, a jego dzieło pokażemy już niedługo, od następnego wydania staje się ono oficjalnym logiem ''Wilczej Łapy"- serdecznie dziękujemy więc Vinowi, z nagród ma on do wyboru Eliksir Mocy bądź 150 ZK.

A co się tyczy rankingów, to w tym miesiącu najciekawsze opowiadanie zostało połączone z Eventem. Natomiast największą ilość opowiadań napisała Renesmee, bo aż 19, natomiast Victor miał tylko o jedno mniej- czyli 18.
A co się tyczy felietonu, o którym wspominałam wcześniej, to jego autorką jest wadera imieniem Renesmee, wspominana tu już kilka razy. A oto i on:
***Z dnia 16.04***

To co to ten dog treking , to bieg na orjentacje . Za udział trzeba zapłacić , ale nie podam konkretnej ceny (jakoś tak nie pamiętam) . Żeby wziąć udział trzeba mieć oczywiście psa i nie można być samemu jeśli nie jest się pełnoletnim , trzeba być w zespole . Może być trasa 15 , 25 , 35 lub 40 km . Dostaje się mapę i teraz trza ogarnąć punkty... Byłam na kiedyś na dog trekingu "Niebieskie Zabrze" . Wtedy punktów było 12 z niebieskimi postaciami z bajek . Większość to były smerfy . Teraz byłam w Lublncu i było ich 10 .To tak biegłam 16 km i 853 m .Znaczy trochę biegłam, trochę truchtałam z rodzicami . Prowadziłam moją sportową flegmatyczkę -Lucy, a mama małą torpedę- Sambe . Szliśmy w towarzystwie znajomych. Zaczęliśmy na miejsce to normalnie mdlałam. Tu akurat były hasła , a dokładniej rodzaje sów . Na miejscu wtranżoliłam ryż z kurczakiem i dwa ciastka , ale to po 30 minutach odpoczynku . Nie musiałam siły ruszyć nawet nogą . Co lepsza zostałam "Sierotką Marysią" jak to powiedział prowadzący. Losowałam osoby które dostawały nagrody . Masakra ...Były numerki z agrafkami , ledwo ich unikałam . Tak czy siak było fajnie . Polecam,
Renesmee

 No i jeszcze przedstawiam artykuł, który wyszedł spod łapek Victora, za który otrzymał 115 ZK. Następną serię proponowanych artykułów zamieścimy najpóźniej w następnym wydaniu, a jeśli ktoś miałby ochotę napisać wcześniej, odsyłam do poprzednich wydań gazetki. No, ale do rzeczy:
Od Victora, artykuł:zakres obowiązków-Medyk.
Nazywam się Victor, a w watasze jestem raczej od nie dawna. Działam jako medyk. Moja praca zaczyna się od drobnych spraw, takich jak leczenie małych ranek czy zadrapań, po prostu przeszkadzających w funkcjonowaniu na co dzień czy pełnieniu swojej roli w watasze, po zajmowanie się ostrzejszymi przypadkami. Przeważnie do leczenia ran używam ziół, czasem jednak wystarczy zatamować krwawienie, wszystko zależy od sytuacji. Kiedy trzeba, staram się działać szybko, jednak wiadomo, jak się wilk śpieszy to się diabeł cieszy. W wyjątkowych sytuacjach, lub gdy po prostu nie mam przy sobie ziół, ani niczego przydatnego do zrobienia opatrunku przyjmuję obrażenia na siebie, za pomocą mojej mocy. Nie jest to co prawda przyjemne, ale ja sam otrzymuję zaledwie 80% obrażeń, a czasami bardzo to pomaga. Poza tym, ograniczam się wtedy zwykle do samego zamknięcia rany, zniknięcie blizny to jedynie kwestia czasu. Jeśli jednak chodzi o choroby, rzadko je diagnozuję i zwykle odsyłam chorych do bardziej doświadczonych medyków czy uzdrowicieli. Nie znaczy to jednak, że w ogóle się nimi nie zajmuję. Raz czy dwa udało mi się zdiagnozować pomniejsze przeziębienia, gdy nabiorę wprawy zabiorę się za większe rzeczy. Kiedy mam do czynienia z złamaniem po pierwsze unieruchamiam kończynę tak, by poszkodowany odczuwał jak najmniejszy ból. Następnie dopiero zajmuję się wstępnym (jeśli działam w plenerze) gipsem, a poprawki robię już w przychodni, gdzie mam dostęp do ziół i wszelkich potrzebnych narzędzi. Pod wieloma względami lubię moją pracę, nie wyobrażam sobie zresztą, by pracować gdziekolwiek indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT