środa, 4 maja 2016

Od Mavis CD Köillnen

- Ależ nie, wszystko jest w porządku - mruknęłam sarkastycznie, patrząc z niesmakiem na swoje mokre futro. Eh, nie dość, że od rana nie idzie nic upolować, to jeszcze teraz będzie mi zimno. Prychnęłam coś, czego nawet ja sama nie zrozumiałam, po czym wypuściłam ze zrezygnowaniem powietrze. Nieznajomy cały czas patrzył na mnie krzywo. - Zresztą, nieważne. 
- W takim razie żegnam - mruknął wilk, odwracając się ode mnie i wykonawszy niemiły gest ogonem, ruszył do przodu. Obserwowałam przez chwilę jak dumnie stawia kroki na śliskiej, bo błotnistej, ziemi. Znam go? Nie. Niemożliwe, żebym go znała. Nikogo takiego w watasze nie widziałam. Przechyliłam z zainteresowaniem łeb. Czyżby nowa duszyczka? Motywujące myśli kazały mi dogonić basiora.
- Poczekaj! - powiedziałam, zrównując się z nim. Zerknął na mnie krytycznie, ale nie odezwał się. 
Sapnęłam, zdając sobie sprawę z tego, że samiec dominuje nade mną wzrostem. Mięśnie odznaczały się pod jego gęstym, czarnym futrem, które tworzyło istną plątaninę. Ciemne ubarwienie świetnie kontrastowało z szarymi przebłyskami sierści, która pojawiała się na klatce piersiowej i łbie, w postaci brwi i różnych wzorów. Łapy miał długie, więc jeden jego krok dla mnie oznaczał dwa. Za to jego oczy... były uderzająco podobne do moich. Złote z prawie niewidocznymi źrenicami oraz miodowym odcieniem w kącikach. Kiedy basior zauważył, że intensywnie przyglądam się jego pyskowi, zarzucił łbem, sprawiając, że czarna czupryna zasłoniła jego prawe oko - czyli to, na które miałam najlepszy widok ze względu na stronę, którą wybrałam do poruszania się. Przyspieszył kroku, ignorując mnie.
- Ej. Ej. Ej! - upominałam go o swojej obecności w dość, czy ja wiem, gwałtowny sposób.
- Mój Boże, co? - warknął, zatrzymując się nagle i zaczynając świdrować mnie chłodnym spojrzeniem.
- Mógłbyś troszkę zwolnić? - spytałam z niewinnym uśmiechem. Wydał się lekko zbity z tropu. - No bo wiesz, mam krótkie łapki i trudno mi nadążyć...
- Ty tak na poważnie, czy żarty sobie ze mnie stroisz? 
- Cóż śmiesznego może być w takiej drobnej prośbie? - teraz to ja się zdziwiłam. Wymagam za dużo?
Przewrócił oczami, a zrobił to tak szybko i z takim wytrzeszczem, że mój wzrok odruchowo skierowałam na ściółkę leśną, jakbym spodziewała się zobaczyć tam gałki oczne basiora. One jednak dalej były na swoim miejscu i znów lustrowały mnie spojrzeniem. Wzięłam głęboki oddech.
- Przejdźmy do rzeczy. Po pierwsze, jesteś obecnie na terenach Watahy Porannych Gwiazd. Po drugie, jestem głodna. A teraz tak; idziemy zapolować i do tego czasu nie chcę słyszeć Twojego imienia. A Ty nie słyszysz mojego. Przemyśl w spokoju kwestię dołączenia. Gdy uda nam się coś upolować, chętnie wysłucham wszystkich Twoich przemyśleń. Umowa stoi? 

Köillnen? Deal? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT