piątek, 27 maja 2016

Od Mavis C.D Karo

Przyjrzałam jej się badawczym, ale rozbawionym wzrokiem. Jej poważna mina idealnie kłóciła się z oklapniętą, mokrą sierścią. Pod waderą powstała już spora kałuża, ale Karo widocznie nie miała zamiaru się tym przejąć. Cały czas uważnie patrzyła mi w oczy, jakby chciała odczytać moje zamiary. Nie zabierałam wzroku, albowiem tylko ci, którzy się boją, unikają kontaktu wzrokowego. Światło, które wydobywało się ze złotych okręgów na sierści wadery, przybrało nieco na sile. Po chwili delikatnie zadarłam łeb, a potem powiedziałam ze spokojem i lekkim przymrużeniem oczu:
- Dobrze, zaufam więc Twym słowom. Chodźmy dalej.
Kiwnęła sztywno głową, wyprzedzając mnie. Ostrożnie stawiała łapki na śliskich kamieniach, dbając o to, by przypadkiem nie stracić równowagi. Przejście do Źródeł było stosunkowo wąskie, ale małej nie sprawiło żadnych problemów; w końcu była szczupła i nie posiadała jeszcze zbyt dużej masy. Ja również patrzyłam pod łapy, kiedy przechodziłam po kamieniach. Po kilku chwilach zwykłe światło słoneczne zniknęło, zostało natomiast zastąpione przez niebieską poświatę. Błękitne stróżki światła zamigotały na gładkiej powierzchni wody, a następnie dosięgnęły mojego nosa. Uśmiechnęłam się, gdy zamieniły się w szepczące ogniki. Zerknęłam na Karo. Obserwowała w milczeniu niebieskie światełka, które tańczyły teraz nad jej głową. Lekko rozchyliła pyszczek, a jej krok stał się jeszcze cichszy niż wcześniej. Ogniki zaczęły pojękiwać nieco przerażającym tonem, a na ich główkach materializowały się wielkie, otwarte usta. Stanęłam obok Karo, która spytała cicho:
- Czemu one tak zawodzą? To nieprzyjemne.
- Istnieje hipoteza na ich temat - odparłam, siadając na ziemi i śledząc ogniki uważnym wzrokiem. - Kojarzysz światełka w Stardust Forest, prawda? - kiwnęła głową, zerkając na mnie kątem oka. - Podobno to dusze zmarłych wilków. Zazwyczaj ofiar Waru, albo samobójców. Przebywają w lesie, aby przestrzegać żywych. Część z nich oddaliła się jednak od lasu i zamieszkała tutaj, zwabiona śpiewem nimf. Od tamtej pory nie mogą wrócić do lasu, do swoich towarzyszy, i powoli obracają się w proch, próbując zwabić wilki w wodną otchłań i utopić je, albowiem tylko tak mogą powrócić w swoje strony. 
Karo przełknęła ślinę, robiąc dość krzywą minę. 
- Żartuję! - zaśmiałam się. - Ogniki tak śpiewają. Dla jednych to nieprzyjemne, a dla innych to prawdziwa muzyka. Ja na przykład potrafię dosłuchać się w tym zawodzeniu śpiewu pewnego wilka... - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. - A Ty, Karo? Co słyszysz?
Nastawiła uszu. Zmarszczyła brwi, a światełka odbiły się w jej czerwonych oczach.
- Jęki. Tylko jęki - mruknęła niepocieszona.
- Wsłuchaj się - poleciłam jej, przymykając oczy i biorąc głęboki oddech. - Nie zwracaj uwagi na nic innego. Po prostu spróbuj usłyszeć.
Karo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT