niedziela, 1 maja 2016

,,Dwie nogi, dwie ręce, czyli jak Toshiro staje się człowiekiem!" cz. I

Wiosna to podobno taki szczególny czas, kiedy wszyscy są zadowoleni, radośnie biegają we wszystkie strony, odpoczywają po ciężkiej, mroźnej zimie. Zwierzęta, na przykład takie jeże, wychylają noski ze swoich norek i chodzą po lesie, czatując na jakiegoś nieostrożnego wilka, który trafi łapą prosto na ich kolce.
Chyba z trzy godziny pozbywałem się igieł tego małego, kuleczkowatego szkodnika. A kiedy podczas tej bolesnej procedury zobaczyło mnie kilka radosnych, niejeżopodobnych szczeniąt, natychmiast uciekło z piskiem, potykając się o własne łapy. Może za mną stał jakiś cyklop? Albo inni mówili prawdę o tym moim wzroku zabójcy? Zresztą, nieważne... Nie dam sobie zmarnować reszty dnia. Zdecydowanie, nie pozwolę, abym zapomniał o tej dobie już za tydzień. Muszę coś wymyślić, żeby te pozostałe kilkanaście godzin były wręcz opływające w przygody. Żeby aż wyciekały z niego, lały się strugami, wybuchały jak Wezuwiusz po obiadku u babci Etny. A czemu? Bo tak sobie ubzdurałem, a jak Toshiro sobie coś ubzdura, to nawet Miś Uszatek mu do rozumu nie przemówi, koniec gadania. Choćby pan Miś miał mnie nawiedzać w snach.
- O! Zmodyfikuję sposób, w jaki modyfikuję modyfikacje modyfikujące modyfikacje modyfikujące modyfikacje dnia, żeby zima była jutro! Albo pójdę do Ashity i Zuko, może mają jakąś robotę dla zwolenników Gucia. Maja poszła sobie dalej na łąkę, a obiad trzeba zjeść. Jestem geniuszem!
Z tą myślę, dumnie uniosłem łeb i wparowałem do jaskini Alf. Chciałem wejść do środka jako świeża upieczona, ale dumna Delta, basior, który doskonale wie, po co idzie i co mu się należy. Ot, taka mała zmiana wizerunku.
W rzeczywistości wszystko potoczyło się nieco inaczej. Kiedy przekraczałem próg jaskini, potknąłem się o podłożony przez kogoś kamień. Wyłożyłem się jak długi, a potem, turlając się jak dywan Aladyna,  wylądowałem prosto pod łapami Ashity. Jej lekko zniesmaczona mina wyraźnie świadczyła o tym, że nie udało mi się zrobić na niej zbyt dobrego wrażenia.
- No co- parsknąłem, wstając i cicho pojękując.- Chciałem nieco przełamać...hm, normy, au, au... To wszystko przez Misia Uszatka, powinniście bardziej uważać, ktoś tam zastawia pułapki. No co?- spojrzałem ponownie na pyszczek Alfy. Wydawała się patrzeć na mnie z rozbawieniem.- Masz minę, jakby cię ktoś wyjął z worka, a potem dał jakieś podejrzane ziółko. Przyszedłem po jakąś misję, najlepiej obfitującą w dziwaczne zdarzenia i przygody.
- Hmmm?- wadera spojrzała na mnie ze zdziwieniem.- Tak się zwracamy do Alf? Skąd nagle u ciebie taka bezpośredniość?- niezależnie od wszystkiego, nigdy nie mogłem się z nią zbyt dobrze dogadać. Ciekawe, czyja to wina...?- Prawie się nie zabiłeś, wchodząc do jaskini, mówisz jak jakiś popapraniec, a do tego prosisz mnie o jakąś niebezpieczną misję? Lepiej się Klair zajmij.
- Klair ma robotę i też poszła na jakąś samodzielną misję, na którą nie pozwoliłaś mi iść.
- Naprawdę?- zrobiła zaskoczoną minę. Ale ja widziałem te iskierki w jej oczach. Nie ukryje przede mną tej diablicy, co siedzi wewnątrz niej i kocioł roznieca.- A zresztą, dam ci coś do roboty, akurat mam pilne zlecenie. Wiesz, nie to, że ja ci źle życzę...
- Jasne, pani Alfo.
- Chcesz tą misję, czy nie?- nie czekając na moją odpowiedź, zaczęła tyradę. Oho, czyżby ktoś tu miał nerwowe dni?- Ostatnio dochodzą nas niepokojące słuchy o dziwnych zjawiskach w okolicy Lasu Śmierci, dokładniej rzecz mówiąc, na jego zachodnim skrzydle. Przyjmujesz zadanie? Jeśli tak, to z kim idziesz? Proponuję maksymalnie trzech towarzyszy, większa liczba może narobić zbędnego zamieszania, tym bardziej, że ty robisz hałas za czterech, a robotę za jedną piątą pojedynczego wilka.
- Idę sam. Nie wiadomo, co się tam czai,  ja chcę trochę odpocząć od zgiełku. No i może tam znajdę tam jakieś resztki zimy. To ja lecę, cześć i dzięki!
- Hej, czekaj! Nie skoń...- Ashita najwyraźniej chciała coś dodać, ale postanowiłem już iść. Pewnie to nic, co mogłoby znacząco wpłynąć na przebieg zadania. Zresztą, teraz i tak bym się nie wrócił.
Z tą myślą, raźno przyśpieszyłem kroku. Wilki w watasze patrzyły na mnie z lekkim zdziwieniem, kiedy szybko przemykałem się obok nich, co chwilę kogoś potrącając. Od tego ciągłego mówienia ,,Przepraszam" chyba dostanę chrypki, a potem moja kariera śpiewaka pójdzie do Misia Uszatka, który zrobi z niej zupkę literkową dla (nie)grzecznych ludzkich dzieci, a te potem nie wiadomo, co z tym zrobią... Całe zło świata na mnie tylko dlatego, że pragnę śpiewać? Tylko dlatego, że gdy ćwiczyłem, robiłem to tak pięknie, że kwiaty usychały ze wstydu, że same tak nie mogą?!
- Skup się na misji- powiedział nagle jakiś głosik.- Albo nie, jednak nie.
Wspominałem kiedyś, że reaguję dość gwałtownie na niespodziewane sytuacje? Nie? No to mówię teraz, czytać mi tu uważnie, bo nie będę powtarzać!
Wstyd mówić, ale z zaskoczenia pisnąłem mało basiorowato. Przeciąłem pazurami powietrze, zanim zauważyłem małego chuligana, wiszącego kilka metrów wyżej. Patrzył na mnie czerwonymi, metalicznymi oczami.
- Wróbel!- zauważyłem inteligentnie
- Gwoli ścisłości, nie jestem jakimś tam pierwszym lepszym ptakiem z wątrobą, krwią i innymi ustrojstwami. Jestem mechanicznym, szlachetnym tworem na zwór kruka, zrobionym przez pana Musuko, który z racji swej wspaniałości, ożywił moje ciało i wypełnił je niezastąpionym olejem, a moje organy stworzył z metalu. Dostałem polecenie, ab przekazać wiadomość do ''tego białego basiora, co porusza się jakby próbował tańczyć i spać." Mam niedostateczną ilość danych, ale wnioskuję, iż pan jest odbiorcą. Uwaga, wiadomość. Uwaga, wiadomość- tu zaczął mówić głosem Ashity.- Patrz jak leziesz i słuchaj, co się do ciebie mówi do końca, baranie! Wiesz, ile to się trzeba natrudzić, żeby znaleźć takiego robota? Słuchaj, wracaj szybko do watahy. Misja jest zbyt skomplikowana, muszę skompletować skład i dopiero wtedy ruszamy. Nie chcę potem tłumaczyć się Klair, że wysłałam cię na misję z góry skazaną na porażkę, więc zbieraj te swoje cztery litery i migiem do watahy albo ci dwie łapy z zada powyrywam i przyszyję do pyska, że chodzić będziesz na zębach. A potem powyrywam ci wszystkie kłaki i wsadzę w...- tu kruk urwał.- Limit długości wiadomości.
- Ashita jak zwykle wygadana. Dobrze, możesz jej powiedzieć, że grzecznie niedługo wrócę, tylko jeszcze gdzieś wstąpię?
- Mam rozkaz przyprowadzenia cię aż pod jaskinię Alf Watahy Porannych...
- Ja cię rozumiem, koleś. Ale słuchaj, ja naprawdę mam jeszcze kilka pilnych rzeczy do zrobienia w trybie ekspresowym. Powiesz Ashicie, że wróciłem do siebie i poszedłem na polowanie, zgoda? Wrócisz wcześniej do pana...
- Zrozumiałem- ptak wzniósł się wyżej, a ze skrzydeł wydobył się dziwny, czarny dym, po czym stworzenia odleciało.
- Nie wiem, o co biega, ale szykuje się przygoda życia- mruknąłem, cały podekscytowany. Chyżo ruszyłem w kierunku zachodniej części Lasu Śmierci.- Choćby Uszatek miał mnie gonić przez resztę życia, nie dam sobie zabrać misji.
Przez ułamek sekundy zdawało mi się, że całe niebo ogarnęła ciemność. A potem nastąpił wielki wybuch... Jednak niecałą sekundę później wszystko wróciło do normy. Tylko olbrzymie stado kruków, które wzięło się jakby z powietrza, leciało żwawo w stronę mojego celu.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT