czwartek, 5 maja 2016

Od Yuko Do Error'a


Wbiłam pazury w korę starego, potężnego drzewa. Czasami sama się sobie dziwię, co robię, kiedy się nudzę. Powinnam najpierw się zastanowić nad tym, co chcę zrobić... No niestety. Mojego dziwnego charakteru nie zmienisz, no niestety... No niestety... Co ja mam z tym "No niestety"?
Otarłam moją szyję o pień rośliny, po czym się od niej oderwałam.
- Co ja robię ze swoim życiem? - zapytałam samą siebie, a następnie ruszyłam w kierunku małego zagajnika, którego ostatnio odkryłam. Znajdował się tam mały głaz, na nim myślałam* I teraz takie wow, ja umiem myśleć! A ja rzadko myślę, więc brawa dla mnie. Jestem bardzo mądrą waderą. Bardzo...
Skierowałam łeb ku niebu. Na moje cudowne *taskromnosc* i piękne oczy, za dwie godziny powinno być już ciemno, więc postaram się w przeciągu tego czasu być już w domu. Jeśli mi się uda, w międzyczasie coś sobie zjem. Coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy nie przytyłam przez ostatnie parę tygodni. Chyba przybyło mi parę kilogramów. Tłuszczyku mam więcej... Jak nie zjem kolacji nic mi się nie stanie... I tak za dużo jem. Trzy dziki na dwadzieścia cztery godziny to ogromna porcja węglowodanów. Nie licząc jeszcze kilka królików na deserek. No... I ciasteczko u Riki na herbatce... Do tego pierś z kurczaka...
Dobra... Zdecydowanie za dużo jem. Za niedługo nikt mnie nie zechce, bo będę za gruba. Czekaj... Yuko, okres masz czy co, że tak myślisz? Niedługo znowu popadniesz w depresje i przestaniesz jeść. A na sam koniec umrzesz w męczarniaaaaaaaaaaaaach.... Mwahahahaha! Ale ja zua. Przepowiadam sama sobie śmierć. Zostanę ciemnowidzem. Poproszę Ash o nowe stanowisko z nazwą: Ciemnowidz. Będę przepowiadać śmierć i złe czasy. Ja naprawdę mam nierówno pod sufitem. Powinnam zacząć się leczyć... Na mózg.
Cały czas utrzymywała stałe tempo chodu. Chyba na kilometr było słychać szuranie moich łap w trawie. Co jakiś czas stawałam w miejscu i zerkałam w niebo, sprawdzając, ile czasu mi jeszcze pozostało. Zerknęłam przez ramię i ujrzałam... Kuropatwę. Tak... Kuropatwę. Ale mnie naszła teraz ochota na jedzenie.
- Nie, Yuko, uspokój się - szeptałam sama do siebie.
Przeczesałam łapą swoją grzywkę i odwróciłam głowę od zwierzęcia. nie mogę jej zjeść. Za dużo dzisiaj wpałaszowałam, zdecydowanie. Będę gruba jak szafa trzydrzwiowa.
Potrząsnęłam lekko łebkiem i spróbowałam się spokojnie oddalić od zwierzęcia. Niestety pokusa była zbyt silna. Całym swoim umysłem starałam się zatrzymać chęć zjedzenia tego pysznego, pięknego i jakże cudownego, miękkiego mięska. Może to trochę... Trochę dziwnie wyglądało dla osób trzecich. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Po kilku minutach walki samej ze sobą zdołałam się opanować i ze stoickim spokojem ruszyłam znowu przed siebie. Nie był to tak samo pewny krok, jak poprzednio, ale ujdzie. Nie oglądała się za siebie. Nie wytrzymałabym tego napięcia!
Zatrzymałam się na chwile, wbiłam pazury w ziemię i zaczęłam głęboko oddychać. Musiałam wyrównać oddech.
Wdech. Nie zjesz tego ptaka. Wydech. Już wszystko w porządku.  Wdech. Już dobrze. *Wydech. Lepiej mi. Wow!
- Bu! - usłyszałam za swoimi plecami, po czym momentalnie podskoczyłam. Spojrzałam za siebie. Stał tam dziwnie znajomy basior...

< Erroooooooooooooooooooooooor? :3 Nudziłomisię >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT