sobota, 14 maja 2016

Od Victora cd Renesmee

Wiatr delikatnie gładził mnie po futerku, powoli wybudzając. Leniwie otworzyłem oczy. Szarość mieszała się z żółcią. Zamrugałem kilkakrotnie w oczekiwaniu, aż obraz się wyostrzy. Zarys jaskini powoli pojawiał się przed moimi oczami zupełnie tak, jakby był na żywo rysowanym obrazkiem;Najpierw kilka nieistotnych plam stopniowo nabierających kształtów. A kiedy już bez problemu było widać, że jestem w jaskini, skały nabrały detali, jakby artysta zamierzał właśnie wykończyć owy obrazek. Taaak, brakuje tylko podpisu. Ale czy na pewno? Rozejrzałem się. Nie. Zabrakło również kasztanowej istotki o niebieskich oczach.
-Res?-Zapytałem w otchłań jaskini, rozglądając się. Pewnie wyszła zapolować. Wstałem, rozciągając się leniwie niczym kocur po drzemce. Usłyszałem znajome mi podśpiewywanie. Wyszedłem przed jaskinie i zobaczyłem nadlatującą Arshię.
-Witam panią.-Uśmiechnąłem się serdecznie do ptaszycy, która uprzednio wypuszczając swoją zdobycz lekko dziabnęła mnie za uchem. Po chwili przysunęła mi pod nos polną mysz.-jesteś kochana-Zaśmiałem się, biorąc stworzonko w pysk i zjadając je.-Powiedz, wyświadczyłabyś mi przysługę?-Dumnie uniosła dziub w odpowiedzi, gotowa na zadanie.-Wiesz, jak wygląda Renesmee, prawda?-Przytaknęła ochoczo-Byłabyś w stanie ją znaleźć i zaprowadzić mnie do niej?-Zapytałem, a feniks niemal od razu wyleciał w powietrze, znikając. Mam to potraktować jako “Tak”, prawda? Odpowiedź przyszła po chwili, gdy ptak na powrót zjawił się na niebie. Niemal od razu wiedziałem, że znalazła Reniś, najzwyczajniej więc podążyłem za nią. Dzień był piękny, słońce przygrzewało moje futro, a wiaterek delikatnie je schłodził. Gdy ujrzałem samicę skryłem się w cieniu. Arshia przysiadła obok mnie, jakby obrażona.
-Ach, tak.-Powiedziałem tak cicho, by tylko towarzyszka mnie usłyszała.-Bardzo Ci dziękuję-Delikatnie popacałem ją po główce. Wypięła się dumnie, zadowolona z pochwały. Reniś akurat czaiła się na jelenia. Postanowiłem spłatać jej psikusa i skoczyłem w jej stronę. Przez chwilę turlaliśmy się po ziemi, gdyż mój plan był do kitu. Noo i byliśmy cali brudni. W końcu zatrzymaliśmy się, a Renes fuknęła gniewnie. Leżałem nad nią, a ona znajdowała się pode mną.
-Spłoszyłeś mi śniadanie..-Mruknęła. Zaśmiałem się.
-Musisz mi to wybaczyć, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.-Polizałem ją delikatnie po policzku, po czym zszedłem z niej, przewracając się na ziemię obok partnerki.
<Reniś? <3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT