środa, 11 maja 2016

Od Leloucha do Tul


Byłem dość mocno zdenerwowany. No, ale kto by nie był, kiedy budzi się z samego rana, wstaje i od razu upada na ziemię, w dodatku stając zupełnie kimś innym? Początkowo sądziłem, że nadal śpię- no bo z jakiego powodu nagle miałbym zdobyć dwie długie i cherlawe nogi oraz blade ręce, po których biegły niebieskie, wyraźnie odznaczające się linie. W zarodku zdusiłem chęć krzyku i jąłem dotykać twarzy, torsu i grzbietu...znaczy się, pleców, dziwnymi, podłużnymi rzeczami, które wychodziły z końcówek moich dawnych łap...palce, chyba tak to ludzie nazywają. Nie wyczuwałem swojej zwyczajnej, miękkiej sierści, więc, pełen najgorszych obaw, spojrzałem na niewielką taflę wody umiejscowioną z boku jaskini.
Z odbicia patrzyły na mnie ciemnoszare oczy, wyrażające spore zdziwienie. Jedynie na wyżej położonej części głowy zachowały się jakieś części sierści *Włosy? Jakoś tak*. Opadały one w czarnych kosmykach na moje uszy i czoło, zaś z tyłu sięgały do karku. Pomachałem, a dziwna osoba w odzie uczyniła to samo. Dotknąłem bladej skóry, spod jakiej wyczuwałem kości. Naśladowca, oczywiście, uczynił identyczny ruch. Zadrżałem. Nie tyle co ze strachu, a raczej przez zimno, chronił mnie bowiem tylko cienki materiał, narzucony na moje ramiona, a kończący się w okolicy kolan.
Odszukałem wzrokiem Nami: moja siostra wróciła dopiero w nocy, choć nadal marudziła, kiedy przyprowadziłem ją do jaskini. No ja przepraszam, ale co do za pomysł, żeby wadera, zwłaszcza, jeśli jest moją kochaną siostrzyczką, szwendała się sama po nocy? Odetchnąłem z niejaką ulgą, kiedy dostrzegłem, ze jest w swojej wilczej formie.
Nagle przed oczami stanęła mi scena sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy byliśmy jeszcze szczeniętami. Chyba było coś podobnego. Zmarszczyłem czoło, usiłując przypomnieć sobie więcej szczegółów, ale w moim umyśle zionęła tylko wielka, czarna dziura.
Nie mogę pozwolić, aby Nami zobaczyła mnie w tym stanie, jeszcze pomyśli, że to jakiś obcy. Bała się ludzi, zresztą, wcale się jej nie dziwiłem. Opuściłem jaskinię cicho, mając nadzieję, że nic się jej nie stanie.
Po kryjomu zajrzałem też do kilku innych grot. Wszyscy jeszcze spali, ale nigdzie nie widziałem żadnego człeka.
Nagle pomyślałem o Tul. Wczoraj zostawiłem ją samą, a nie miała jeszcze jaskini. Potem byłem na siebie wściekły, że nie sprawdziłem, czy wszystko u niej gra... Próbowałem wyłowić charakterystyczny zapach wadery, ale z zaskoczeniem stwierdziłem, że mój zmysł węchu zdecydowanie się pogorszył. Jeszcze bardziej zły, przyśpieszyłem kroku, choć nadal nieco kuśtykałem. Podróżowanie na czterech łapach było stanowczo wygodniejsze...
Po kilku minutach, ujrzałem niedźwiedzią gawrę, prawdopodobnie opuszczoną. Pełen nadziei, że być może wilczyca nocowała w tym miejscu, zawołałem:
- He, Tul! Wszystko gra?
Przez chwilę nikt nie odpowiadał. Mimo to, podszedłem nieco bliżej gawry. Tuż obok ujrzałem nieznajomą...ludzką dziewczynę o ciemnych, długich włosach i białej skórze, przywodzącej na myśl światło księżyca.
- L...Lelou?- zapytała cicho. Rozpoznałem jej głos, cieplutki równie jak imię właścicielki.
- Ano, ja... Znaczy, nie do końca ja, ale...ja. Chyba. Prawie. Połowicznie, właściwie...
- Rozumiem- dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła, ale radosny grymas zaraz zniknął, a kąciki warg bursztynookiej opadły z dół.- Wiesz może, czyja to sprawka, że my...no wiesz, zmieniliśmy się? Ktoś oprócz nas...?
- Nie znam przyczyny tego zjawiska. I z tego co wiem, tylko my mamy teraz te...te cosie... Moja siostra pozostała w swojej wilczej formie, więc się wymknąłem, żeby się nie wystraszyła.
- A skąd wiedziałeś, czy ja się nie będę bać?- zapytała.
- Oj tam, oj tam- machnąłem dłonią.- Chciałem zobaczyć, czy wszystko u ciebie dobrze, a że okazało się, że też jesteś człowiekiem, tom się pokazał. W każdym razie, masz pomysł, co możemy zrobić?

< Tul? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT