poniedziałek, 16 maja 2016

Od Steva cd Mavis

- Gejzery...-Wciągnąłem słone powietrze do płuc i dałem się skropić kropelkami wody wiszącymi w powietrzu.- W samą porę. Myślałem że przymarznę tu na dobre!
Zaśmiałem się i pewnie przeszedłem przez skalną posadzkę pełną pęknięć, ukradkiem jednak obchodząc wszystkie szczeliny na dobry metr. Słona woda o takiej temperaturze waląca cię prosto w bok nie jest najmilszym przeżyciem. O wiele lepsze są gorące źródła.
- Pospiesz się może. Jak na razie Gejzery jeszcze nie wybuchają!- Krzyknąłem przez ramię.
Mavis poszła za mną jednocześnie starając się robić te same kroki co ja. Ostrożności nigdy za wiele, jak mniemam.
Jakieś pięć metrów przed nami wybuchł kolejny Gejzer przez co odskoczyłem na parę centymetrów. Piętnasto-metrowy słup wody zdawał się dosięgnąć nieba, a jego gorąca para wodna szybko skropliła się tworząc mgłę. Słoną, gęstą mgłę.
Mavis dogoniła mnie zaraz potem.
- No...pięknie.- Podsumowała to jednym zgrabnym zdaniem.
- Jakieś pomysły?- Spojrzałem na nią z ukosa i zrobiłem kilka niepewnych korków. - ...czy idziemy na improwizkę?
- Plan do przechodzenia przez mgłę?- Parsknęła entuzjastycznie. - Gorsze rzeczy w życiu robiłam.
I weszła we mgłę.
- A, i jeszcze jedno!- zdążyłem krzyknąć zanim całkowicie Mav zniknęła we mgle.- Ta mgła...jest słona. Uważaj na oczy.
Ale odpowiedział mi tylko głośny syk i wrzask wadery.
- Jaja sobie robisz?!- Mavis odskoczyła od ściany mgły i padła na skałę mrużąc oczy. A jej oczy nie wyglądały najpiękniej. Mocno podrażnione, czerwone i lekko załzawione od nadmiaru soli pod powieką.
- Wybacz. Na to mnie ma rady...- Przysiadłem obok niej zaglądając jej w oczy.- Można tylko płakać.
Sól w końcu odpłynie ze łzami, a oko będzie jak nowo narodzone. Poklepałem ją po ramieniu.
- No już, już...- Zachichotałem, głaskając waderę. Grałem rolę chłopaka pocieszającego zapłakaną histeryczkę.
- Ha ha ha...bardzo śmieszne!.- Śmiała się i płakała jednocześnie. Różnica była taka, że śmiech był realnym uczuciem, a płacz - zwykłą reakcją na sól w oku. Daleko jej było do histeryczni, ale chociaż ja mogłem się trochę pośmiać.
Łzy skapywały na surowy marmur jedna po drugiej, a każda z nich niosła ze sobą drobinę tej szczypiącej substancji.
- Skąd to cholerstwo się w ogóle wzięło!- Było jasne że mówiła o soli we mgle.
- Wiesz, tuż pod tą skałą są ogromne złoża soli kamiennej, a ten cały stopiony śnieg po prostu ją wypłukuje.- Spojrzałem na gejzery.- A przynajmniej tak mówił mi ten mój przyjaciel. Chociaż pewnie ten stary grzyb już wpadł na jakiś pomysł, jakby tą sól wykopać, sproszkować a potem sprzedawać za złoto, diamenty albo jakiś inny, cenny dla niego chłam..- Zaśmiałem się sam do siebie.
A potem zorientowałem się jak wzrok Mavi skupia się centralnie na mnie. Widać było po jej oczach, że nie przestała słuchać.
Zaciąłem się, myśląc co powiedzieć.
- Ma na imię Scruug...- Wymamrotałem.- To znaczy...MIAŁ na imię Scruug jakieś dwa lata temu. Nie mam pojęcia co on robił przez te wszystkie miesiące, ale jak go znam, to pewnie i swoje własne imię potrafił sprzedać po przecenienie.
(Mavis? Sorry że czekałaś, ale chociaż w zamian masz długie opo ;} )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT