środa, 25 maja 2016

Od Renesmee C.D Victor

Victo nie był pewien. Udawał że opanował sytuacje, niestety za dobrze go znam. W sumie rozumiem go. Kto wie czy we mnie czyha diabeł czy anioł. A co jeśli jest tego na przykład 3? Jezu! Nazwałam dzieci "tym"! Co jeśli ich nie pokocham?! Aaaa! Ja potrzebuje wizyty u psychologa !
-A...a co jeśli...-zaczęłam, ale wolałam nie dobijać wystarczająco zmartwionego Victora.
-A co jeśli...co?
-Nie...nic - uśmiechałam się dość kwaśnie
-Aha...-odwzajemnił grymas- A jak je nazwiemy?
-Zacznijmy od mówienia szczeniaki zamiast "je". Więc mi dla waderek pasuje Tamara i...K...
-Karo?
-Ładnie! A basiorki?
- Papryka!
-Neee!- szturchnęłam samca- M...Masakra!
-Załóżmy że to wadery i się nie martwmy.
-Niech ci będzie.
W sumie to nie przychodzi mi do głowy żadne męskie *basiorowe* imię. Ładne jest Victoria jeszcze ale że ojciec ma odmianę tego to nie bardzo.
Znów coś ...Aaaaa! Coś! Dlaczego coś?! To Tamara i Karo! A więc szczeniaki poruszyły się nie spokojnie kopiąc mnie. Kochane szczeniaki mroku pokazują mamie jak ją wielbią. A może żywioł śmierci i życia drzemiący w małych wilkach mierzy się ze sobą , dominuje...Ciekawe. Tak chciałabym je poznać. Jednak je lubię -uspokoiłam się -Pomyśleć że Victor ma jeszcze raz tyle co ja , a zachowujemy się podobnie.
Spojrzałam na horyzont. Słońce figlarnie zbliżało się do zabarwienia nieba na pomarańczowy. Zachodu zawsze mnie uspokajającą. To wspaniały widok. Gdybym miała kiedy kół wiek rodzić to o zachodzie; nie w gorącu, a w chłodzie. Dzieci znów zaczęły się rozpychać tak że aż mi się w głowie zakręciło. Remont tam mają czy co?- pomyślałam. Jeden będzie budowniczym, i już bawi się w rozbiór domu...Akurat tym domem jestem ja.
-Res? -podbiegł zaniepokojony Victor
-Nie...to nic takiego...-w tym momencie zaprzeczyłam swoim słowom syknięciem
Matczyna miłość...Jedyna jaka teraz nasuwa się mi na język to : ,, Idźcie dzieci w świat! Sio! Mamusia was kocha!"

<Vici? Dożucisz trochę ojczymem miłości?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT