- Ja
również dziękuję - uśmiechnęłam się do niego kiedy mnie puścił i
odeszłam kawałek - miło czasami oderwać się tak od wszystkiego.
- To prawda - westchnął głęboko - no to do widzenia - pomachał mi i znów wzbił się w powietrze.
Głośno
wypuściłam powietrze z płuc i ruszyłam przed siebie z nadzieją
znalezienia jakiejś nory. Rozświetliłam sobie lekko drogę i wolnym
krokiem omijałam niewielkie drzewka jak na złość rosnące na drodze.
Zauważyłam, że Lelou krąży nad lasem. Może sprawdza czy wszystko jest ok? Nie wiem.
Moją
uwagę zwróciła dziura w ziemi pod potężnym dębem. Zajrzałam do środka i
w duchu się uśmiechnęłam. Opuszczona gawra niedźwiedzi i to ogromna.
Zmieściłyby się co najmniej trzy dorosłe wilki. Położyłam się na suchej
ziemi i szybko zasnęłam.
Rano obudził mnie chłód, wręcz
nienaturalny jak na tą porę roku. Powoli otworzyłam oczy i ziewnęłam.
Coś tub było nie tak jak być powinno. Spróbowałam się wyciągnąć ale
kończyny były jakieś takie... dziwne, nierówne i nieforemne.
Wciąż
zaspana, leżąc podniosłam jedną z przednich łap do pyska. Albo jak się
po chwili przekonałam, twarzy, bo z niemałym zdumieniem i przerażeniem
stwierdziłam, że moja łapa, a raczej dłoń, należy do człowieka. Nad
wyraz szybko się rozbudziłam i wrzasnęłam. O co chodzi?! Wyszłam
pośpiesznie z gawry i przejrzałam się w pobliskim stawiku. Wyglądałam jak
dosyć blada kobieta z długimi prawie do bioder włosami koloru mojej
wilczej grzywy. Moje oczy były bardzo podobne do tych w poprzedniej
formie - spore podłużne migdały, lekko skośne. Smukła twarz zdobiły
barwne piegi. Większość w odcieniach brązu i pomarańczu, ale zdążyły się
też różowawe i granatowe. Wszystkie przypominały kolory mojej sierści.
Miałam jak zwykle bardzo drobną budowę, w zasadzie płaską bez wyraźnie zaznaczonej talii i innych wypukłości. Ot taka deseczka.
Powiał
chłodny wiatr a ja przypomniałam sobie, że przecież ludzie nie mają
futra. Tak, najpierw trzeba się odziać a potem dopiero pomyśleć co z ów
fantem począć.
Weszłam głębiej w las nawet nie wierząc w to że
coś zdajdę. A jednak. Podniosłam z ziemi spory płat wyrobionej miękkiej
skóry, prawdopodobnie porzucony przez elfy lub innych człowieczych
mieszkańców lasu. Owinęłam się nim i wróciłam do nory.
Nagle usłyszałam kroki.
- Hej, Tul! Wszystko gra? - poznałam głos Leloucha. Nie! Nic w tej chwili nie grało!
< Lelou? Taki tam zastrzyk weny xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz