Wyszliśmy z sali tronowej, prowadzeni przez tego pachoła królowej. Nie
miałem pojęcia dokąd, ani po co, ale najwyraźniej TO było niecierpiące
zwłoki. Pachoł bez przerwy ciągnął nas za smycze jakbyśmy byli puchatymi
balonami. Ale najwyraźniej mu się spieszyło.
Szliśmy przez lodowe korytarze, mijaliśmy szeregi kryształowych drzwi.
Po co w pałacu aż tyle pokoi? Ta królowa mi raczej ni wygląda na osobę z
dużą rodziną, a tym bardziej na taką, która zaprasza cztery tuziny
ludzi na uroczyste bale.
W końcu pachoł skręcił w jedne z przejść i tak oto znaleźliśmy się w królewskim ogrodzie. Był on ogromy i...cały z lodu.
Drzewa, krzaki i kwiaty były wyrzeźbione z lodowych blogów, wszystko
pokrywał śnieg,a na kryształowych ścieżkach podstawiały się
najrozmaitsze zwierzęta. Wszystkie jakby zamarły, gdy z pałacu wyszedł
człowiek i jeszcze przez długi czas nie ruszały się. Nie, czekaj...one
BYŁY martwe. Całe pokryte cienką warstewką lodu, nie dawały żadnego z
oznak życia.
Zaskomlałem jak rasowy piesek, by zwrócić uwagę białego człowieka.
- Co jest...- Zmarszczył brwii.- To? To tylko pupilki, które nie były
zbyt mile dla naszej królowej. A ja liczę że do nich NIE dołączycie...
Znowu pociągnął za smycz, ale tym razem poprowadził nas w głąb ogrodu.
Mijaliśmy po kolei lodowe posągi, przyglądając się im z bliska. Były
przerażone, jakby poddane torturom tuż przed śmiercią.
Po chwili spaceru doszliśmy do czegoś, co mogło służyć za stół
piknikowy, gdyby nie było wykute w bryle lodu. Shiori jako pierwsza
stała się ofiarą wzroku pachoła. Złapał ją za grzbiet i położył na
stole, a mnie przywiązał do jednej z jego nóg, bym nie uciekał.
- No to zaczynamy...- Zaśmiał się pod nosem, gdy tylko srebrna wstęga
owinęła się wokół łap Shiori tak, by ją dla pewności unieruchomić.
Przycisnął jej szyję do chłodnego lodu, rozkazując by się nie ruszała.
Wyglądała teraz jak burrito wyłożone na talerzu. I czekające na obróbkę.
- Ciągle nie rozumiem, czemu nasza wysokość znajduje sobie takie
paskudztwa...-Biały mężczyzna zaczął oglądać beżowe przebarwienia na jej
białym futrze.- Trzeba coś z tym zrobić.
Złapał za kępkę czarnych włosów na karku, podczas gdy w jego drugiej
dłoni uformowały się oszronione nożyczki. Przymierzył chłodne ostrze do
jej szyi i odciął pierwszy z nie-białych kosmyków. Shiori zginęła się w
pół, by jej kły mogły dosięgnąć dłoni pachoła. Ten zamiast ryknąć z
bólu, bez większego wysiłku złapał jej pyszczek, robiąc z dłoni kaganiec
jak to kiedyś zrobiła królowa.
Znieruchomiał, zmarszczył brwi, a wzrok wbił w jej przerażoną postać.
Jego mięśnie napięły się, powstrzymując się od zmiażdżenia jej
delikatnej czaszki.
- P a s k u c t w o...- Wycedził przez zaciśnięte zęby i cisnął nią z
powrotem w róg tylu. I może Shiori spróbowałaby znowu, gdyby kolejna,
srebrna wstążka nie owinęła się wokół jej pyszczka.
(Shiori?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz