sobota, 16 stycznia 2016

Od Annabell c.d Grima

Gdy zaciągnęłam basiora do wody wykorzystałam okazję i zaczęłam go podtapiać. Po chwili nie chętnie puściłam Grima. Trzeba znać umiar, ponieważ pomiędzy zabawą a dokuczaniem istnieje bardzo cienka, prawie nie zauważalna granica, którą łatwo przekroczyć i zamiast otrzymać pozytywny efekt wyjdzie kompletnie coś odwrotnego. Zachichotałam widząc jak otrzepuje przemoknięte do suchej nitki futro. Basior spojrzał na mnie z jakimś błyskiem w oczach, zanim zdążyłam odczytać o co mu chodzi zostałam pociągnięta przez niego za długi ogon pod powierzchnie bulgoczącej wody. Nie chciałam mu dać powodu do śmiechu dlatego wykorzystałam swoją znajomość jaskini. Przy dnie zbiornika znajdował się wąski tunel do którego wpłynęłam . Po chwili korytarz zmienił swój kąt nachylenia, teraz zamiast iść prosto szedł trochę do góry. Woda w tunelu została niżej podczas gdy ja weszłam do mniejszej groty, która od tej głównej, mieszkalnej była oddzielona grupą kamienną ścianą. Sypialnia, bo tym było dla mnie ukryte miejsce była też składzikiem na jedzenie i prezenty od przyjaciół. Grota miała kształt koła, z sklepienia na wbitych w skalę hakach wisiały płaty wędzonego mięsa, były to pozostałości zwierząt które udało mi się raz na Ruski rok upolować. Pod ścianą natomiast stały słoiki z zaprawami, najczęściej były to dżemy z leśnych jagód czy dzikich wiśni i jabłoni. Dzięki tym małym zapasom nie umarłam jeszcze z głodu co by się najpewniej stało przez moje mizerne umiejętności łowieckie. Posłanie było jednym z najprostszych jakie były możliwe, uwite zostało z paru skór jeleni i tyle, ani za wygodne ani za twarde. Zazwyczaj jednak spałam zawieszona na pustym haku sterczącym z ściany. Po chwili szukania wśród stery ludzkich słodyczy znalazłam duże opakowanie gumowych misiów, które swym jaskrawym, intensywnym kolorem odstraszyłyby normalne zwierzęta. Ja jednak uwielbiałam wszystko co słodkie i miałam słabość do słodyczy, takich jak czekolada, karmel czy lizaki. Nie chciałam znów przeciskać się przez wąski tunel, dlatego użyłam teleportacji by znaleźć się w głównej grocie. Basior zaniepokojony szukał mnie wzrokiem wśród bąbelków, podeszłam do niego i dotknęłam delikatnie jego wynurzonego grzbietu. Grim szybko podniósł mokry pyszczek, ujrzawszy mnie otworzył lekko z zaskoczenia usta, po chwili z tego stanu zdziwienia udało mu się wyrwać, gdy to zrobił wydobył z siebie pełne niedowierzania pytanie:
-Skąd się tu wzięłaś?- Odparłam rozbawiona:
-To miejsce ma wiele tajemnic-Na moim pyszczku błądził tajemniczy uśmiech. Gdy basior wyszedł z jeziorka rozchlapując przy tym wodę we wszystkie strony podałam mu paczuszkę żelków, którą do tej pory chowałam za sobą. Zanim Grim zdążył wydobyć z siebie choćby jedno słowo uprzedziłam go oznajmiając:
-Wzięłam je ze swego schowka który mam w sypialni.- Basior pokiwał tylko zrezygnowany łebkiem uśmiechając się przy tym pobłażliwie, chyba nie zamierzał pytać gdzie mieści się moja sypialnia . Gdy Grimowi w końcu udało się otworzyć torebkę ze smakołykami schyliłam się po jednego. Żaden słodycz się przede mną nie uchroni! Niestety jakby za sprawą przeznaczenia, losu, voodoo czy innej podejrzanej magii basior postanowił zrobić to samo. Nasze pyszczki zbliżyły się do siebie niebezpiecznie blisko, na szczęście jednak nie zderzyliśmy się głowami. Spojrzałam mu w niebieskawo zielone oczy, były one...niesamowite. Dopiero gdy nasze pyszczki znajdowały się parę centymetrów od siebie to ujrzałam, nie należałam do osób spostrzegawczych. A może nie chciałam tego zobaczyć.... Oczy basiora przypominały morskie wody, które skrywały w głębi jakiś tajemniczy skarb, który tylko czekał na odkrycie, widać w nich było też jakiś tajemniczy blask, jednak był on nieuchwytny jakby próbował się skryć, ale jednocześnie zobaczyć coś ciekawego. Po paru minutach takiego wpatrywania się w sobie oczy lekko zażenowana chwyciłam parę żelków i szybko się podniosłam. Słodycz łakoci, była jakby przytłumiona, nie przynosiła ona uczucia szczęścia jak to miało miejsce zazwyczaj. Moje myśli nadal znajdowały się w przeszłości, a dokładniej ujmując w sytuacji sprzed paru sekund. Gdy słodycze znikły całkowicie z mojego pyszczka odchrząknęłam by przerwać tą napiętą atmosferę, gdy miałam pewność, że jest w miarę porządku podeszłam do mojej kolekcji broni pytając:
-Interesujesz się bronią i fechtunkiem?

(Grim?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT