Gdy zaciągnęłam basiora do wody wykorzystałam okazję i zaczęłam go
podtapiać. Po chwili nie chętnie puściłam Grima. Trzeba znać umiar,
ponieważ pomiędzy zabawą a dokuczaniem istnieje bardzo cienka, prawie
nie zauważalna granica, którą łatwo przekroczyć i zamiast otrzymać
pozytywny efekt wyjdzie kompletnie coś odwrotnego. Zachichotałam widząc
jak otrzepuje przemoknięte do suchej nitki futro. Basior spojrzał na
mnie z jakimś błyskiem w oczach, zanim zdążyłam odczytać o co mu chodzi
zostałam pociągnięta przez niego za długi ogon pod powierzchnie
bulgoczącej wody. Nie chciałam mu dać powodu do śmiechu dlatego
wykorzystałam swoją znajomość jaskini. Przy dnie zbiornika znajdował się
wąski tunel do którego wpłynęłam . Po chwili korytarz zmienił swój kąt
nachylenia, teraz zamiast iść prosto szedł trochę do góry. Woda w tunelu
została niżej podczas gdy ja weszłam do mniejszej groty, która od tej
głównej, mieszkalnej była oddzielona grupą kamienną ścianą. Sypialnia,
bo tym było dla mnie ukryte miejsce była też składzikiem na jedzenie i
prezenty od przyjaciół. Grota miała kształt koła, z sklepienia na
wbitych w skalę hakach wisiały płaty wędzonego mięsa, były to
pozostałości zwierząt które udało mi się raz na Ruski rok upolować. Pod
ścianą natomiast stały słoiki z zaprawami, najczęściej były to dżemy z
leśnych jagód czy dzikich wiśni i jabłoni. Dzięki tym małym zapasom nie
umarłam jeszcze z głodu co by się najpewniej stało przez moje mizerne
umiejętności łowieckie. Posłanie było jednym z najprostszych jakie były
możliwe, uwite zostało z paru skór jeleni i tyle, ani za wygodne ani za
twarde. Zazwyczaj jednak spałam zawieszona na pustym haku sterczącym z
ściany. Po chwili szukania wśród stery ludzkich słodyczy znalazłam duże
opakowanie gumowych misiów, które swym jaskrawym, intensywnym kolorem
odstraszyłyby normalne zwierzęta. Ja jednak uwielbiałam wszystko co
słodkie i miałam słabość do słodyczy, takich jak czekolada, karmel czy
lizaki. Nie chciałam znów przeciskać się przez wąski tunel, dlatego
użyłam teleportacji by znaleźć się w głównej grocie. Basior
zaniepokojony szukał mnie wzrokiem wśród bąbelków, podeszłam do niego i
dotknęłam delikatnie jego wynurzonego grzbietu. Grim szybko podniósł
mokry pyszczek, ujrzawszy mnie otworzył lekko z zaskoczenia usta, po
chwili z tego stanu zdziwienia udało mu się wyrwać, gdy to zrobił
wydobył z siebie pełne niedowierzania pytanie:
-Skąd się tu wzięłaś?- Odparłam rozbawiona:
-To miejsce ma wiele tajemnic-Na moim pyszczku błądził tajemniczy
uśmiech. Gdy basior wyszedł z jeziorka rozchlapując przy tym wodę we
wszystkie strony podałam mu paczuszkę żelków, którą do tej pory chowałam
za sobą. Zanim Grim zdążył wydobyć z siebie choćby jedno słowo
uprzedziłam go oznajmiając:
-Wzięłam je ze swego schowka który mam w sypialni.- Basior pokiwał tylko
zrezygnowany łebkiem uśmiechając się przy tym pobłażliwie, chyba nie
zamierzał pytać gdzie mieści się moja sypialnia . Gdy Grimowi w końcu
udało się otworzyć torebkę ze smakołykami schyliłam się po jednego.
Żaden słodycz się przede mną nie uchroni! Niestety jakby za sprawą
przeznaczenia, losu, voodoo czy innej podejrzanej magii basior
postanowił zrobić to samo. Nasze pyszczki zbliżyły się do siebie
niebezpiecznie blisko, na szczęście jednak nie zderzyliśmy się głowami.
Spojrzałam mu w niebieskawo zielone oczy, były one...niesamowite.
Dopiero gdy nasze pyszczki znajdowały się parę centymetrów od siebie to
ujrzałam, nie należałam do osób spostrzegawczych. A może nie chciałam
tego zobaczyć.... Oczy basiora przypominały morskie wody, które skrywały
w głębi jakiś tajemniczy skarb, który tylko czekał na odkrycie, widać w
nich było też jakiś tajemniczy blask, jednak był on nieuchwytny jakby
próbował się skryć, ale jednocześnie zobaczyć coś ciekawego. Po paru
minutach takiego wpatrywania się w sobie oczy lekko zażenowana chwyciłam
parę żelków i szybko się podniosłam. Słodycz łakoci, była jakby
przytłumiona, nie przynosiła ona uczucia szczęścia jak to miało miejsce
zazwyczaj. Moje myśli nadal znajdowały się w przeszłości, a dokładniej
ujmując w sytuacji sprzed paru sekund. Gdy słodycze znikły całkowicie z
mojego pyszczka odchrząknęłam by przerwać tą napiętą atmosferę, gdy
miałam pewność, że jest w miarę porządku podeszłam do mojej kolekcji
broni pytając:
-Interesujesz się bronią i fechtunkiem?
(Grim?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz