Gładko pokierowałem nas w stronę jamy. Podłoże było równe i solidne, tak
więc mogliśmy spokojnie po nim stąpać. Musiałem tylko pilnować, by
utrzymać „bańkę” powietrza, która chroniła nas przed piekielnym gorącem.
Ruszyłem przodem. Galaxy stąpała tuż za mną. Tunel ciągnął się daleko,
zapewne rozwidlał i tworzył sieć jaskiń wewnątrz góry. Jeśli chodzi o
tego typu plątaniny tuneli trzeba zachować ostrożność. W każdej chwili
możemy natrafić na jakiś wyciek magmy, niestabilne głazy, wstrząsy
aktywnego wulkany czy nawet napotkać jakieś ogniste stwory.
-Fantastycznie wyglądają. – rzekła wadera, nie kryjąc zachwytu. – Lśnią jak prawdziwa lawa.
Wpatrywała się oczarowana w kamienne ściany tunelu. Nie mogłem się nie
zgodzić-otaczające nas kamienie, choć nie równe i nieco popękane, lśniły
żywą czerwienią, zalewając wszystko pomarańczową poświatą. Zupełnie
jakby korytarz wykonany był ze szkła, a zewsząd oblewała nas magma.
-Piękne. – odparłem zgodnie. – Ale zachowaj czujność. Jakby coś podejrzanego się działo to mów.
-Oczywiście. – skinęła gorliwie łebkiem, jednocześnie przeciągając łapą
po ścianie. – Gdyby nie twoja ochrona pewnie usmażylibyśmy się tutaj.
-Niewykluczone…
Wtem spod moich łap osunęło się podłoże. Naraz odskoczyłem, wpadając na
Galaxy równocześnie posyłając nas kilka kroków w tył. Skalisty grunt
stał się wklęsły, pokrył się pęknięciami, aż w końcu połać, na której
moment temu stałem runęła w dół i po kilku sekundach lotu skała
gruchnęła twardo o ziemię. Galaxy ponagliła mnie do odwrotu; wskazała
drobne szczelinki, biegnące pod nasze łapy.
-Lepiej stąd chodźmy. – powiedziałem, a wilczyca nie śmiała polemizować.
Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia, jednak zdradzieckie
pęknięcia okazały się zbyt chyże. Podłoże ustąpiło pod ciężarem dwóch
wilczych ciał. Galaxy zaskomlała, tracąc punkt oparcia, ja wstrzymałem
oddech, gdy razem z odłamkami skał runęliśmy kilkadziesiąt metrów w dół.
Zdołałem jednak zachować zimną krew, w porę chwytając towarzyszkę
Psychokinezą, po czym unieść się za pomocą Lewitacji. Wyminęliśmy
spadające skały, a gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane spokojnie
opuściłem nas na stabilny grunt.
-Mało brakowało… - sapnęła Galaxy, drobiąc łapami w miejscu. Zapewne
sprawdzała czy to podłoże również nie jest zdradliwe. – To chyba nie był
najlepszy pomysł…
-Jeden z nie najlepszych. – zgodziłem się.
Rozejrzałem się pod okazałej grocie, do której wpadliśmy. Tutaj kamienie
również lśniły niby żywa lawa, jednak pojawiły się nowe dość istotne
szczegóły, czyniące z tego miejsca strefę absolutnie niebezpieczną; były
to mianowicie setki złotych monet i różne kosztowności.
-Galaxy – przełknąłem głośno stres. – Chyba trafiliśmy do gniazda ognistego smoka…
<Galaxy? Coś nieciekawie się robi 0-0>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz