wtorek, 12 stycznia 2016

Od Steva cd Touki

Z pudeł wygrzebywałem to najróżniejsze rzeczy. Zaczynając od glinianych i drewnianych figurek z dalekich stron, łapaczach snów, kolorowych kamyków,morskich muszelek, bursztynów, suszonych roślin, pustych lub potłuczonych buteleczek po wywarach, książek przyrodniczo-informacyjnych, błyskotkach kończąc na tak zwanych ,,łapaczach kurzu" zagracających jedynie miejsce w jaskini. A każdy z tych przedmiotów musiałem oczywiście dokładnie obejrzeć i poczytać nazwy na etykietach czy okładkach. A było tego dość dużo.
Większość zawartości pudeł wywaliłem tuż obok, robiąc lekki bajer. Ale posprzątam to, obiecuję :3
W moich łapach obracały się właśnie błyskotki. Były to zwykle stare, zardzewiałe kawałki żelastwa, kapsle od butelek, czy kawałki puszek po napojach, ale co jakiś czas pojawiały się prawdziwe perełki jubilerstwa. Czyli kolczyki, naszyjniki, broszki i takie tam. Większość miała ludzkie rozmiary, ale kilka (głównie naszyjniki) były jakby specjalnie robione na wilka.
- Skąd to masz?- Zapytałem w końcu, zawieszając na jednym z lotek naszyjnik zwieńczony złotą głową psa. Zamiast oczu miał parę brylantów, a jego futro zdawałoby się być niemal jednolite, gdyby nie miedziane zdobienia zrobione by nadać głowie głębsze cienie. Pośród tych staroci, naszyjnik prezentował się naprawdę zniewalająco.
Touka weszła pod moje skrzydło, by lepiej się przyjrzeć staroci.
- Hm...Wiesz? Sama nie wiem. Nie pamiętam żebym go gdzieś kupowała.- Zmarszczyła brwi.- Może to prezent. Albo siedzi w tym pudle od zawsze.
Chichocząc nawet nie zauważyła, jak wisiorek zsunął się jej na szyję.
Zerkała to na niego to na mnie, jakby szukała jakiśkolwiek intencji tego skromnego gestu. Ale ja tylko zanurzyłem łapy z powrotem w czeluściach pudełka udając, że nie widzę jej zdezorientowanej miny.
-Jak ty możesz to wszystko wyrzucać.- Wyjąłem kolejny wisior, tym razem z czaszką szakala. Jej wielkość od razu zdradzała że czaszka nie jest prawdziwa. Za to odlano ją ze srebra, ale w przeciwieństwie do złotego psa, szakala nie zdobiły żadne kamienie. Nawet oczodoły świeciły pustkami.
- Tego też nie pamiętam....- Stuknęła pazurkiem w nos szakala.- Skąd przylazłeś kochaniutki...- Mruknęła i dokładnie obejrzała zapomniany przez lata wisior. A czaszka tak jakby wyszczerzyła zęby w złowieszczym uśmiechu.
- Co do...- Ale Touka nawet nie zdążyła zrobić nic,a szakal wbił kły w jej łapę. Z rany trysnęła strużka krwi. Odskoczyła w tył z wrzaskiem, a łańcuszek zerwał się z mojej szyji.
- Zostaw mnie! - Pisnęła, próbując zrzucić wisior.
Rzuciłem się jej na pomoc, a w głowie miałem tylko ,,TO ŻYJE!" Złapałem za srebrną czaszkę i pociągnąłem do siebie. Zęby w końcu puściły, a ja poleciałem w tył,prosto na pudła ze starociami. Gdy tylko szakal oderwał się od wadery, znieruchomiał, jakby znów był tylko błyskotką. Coś się jednak zmieniło. Krew Tou jakby wsiąknęła w zęby szakala, tym samym zabarwiając je na wiśniową czerwień. I gdyby nie była cenna pewnie cisnąłbym ją o ścianę. Wszystko byle by tylko przestała się uśmiechać....
Szakal znów ożył, ale nie rzucił się na mnie, ale z jego ust wypłynęła mroczna mgła zalewająca całą przestrzeń dookoła. Promyki światła nikły w mroku, jedne po drugiej. W końcu wszystko ogarnęła ciemność..

* * *

Dość łatwo zauważyłem że nie siedzę już w jaskini. Trudniej za to było określić ,,gdzie ja do cholery jestem!?" Ale dookoła mnie była tylko ciemność. Zniknęły pudła, herbata i wszystkie graty które tak dokładnie oglądałem. Jednak zniknęło coś jeszcze. Nie znalazłem Touki.
 -Tou!- Nawoływałem co chwila, ale za każdym razem odpowiadało tylko echo.
- Steve!?- Po raz pierwszy odezwało się coś jeszcze.
Wbiegłem we mgłę, rozglądając się dookoła. Z nieskończonej ciemności wybiegła dobrze znana mi wilczyca.

- No...Tu jesteś!- Z radością wymalowaną na twarzy dobiegłem do niej, ale po chwili wyraz mojej twarzy zmienił się drastycznie. Patrzyłem na nią jakbym pomylił osoby. Dla pewności spytałem.- Eee...Tou?
Właśnie zdała sobie sprawę z tego, z jakim szokiem patrzyłem na nią. A było co oglądać!
Wadera była cała złota, futro praktycznie posklejało się ze sobą, przez co wyglądało jak jednolita figurka. Oczy nie były już w kolorze nieba, ale zrobione z ogromnych diamentów. Pomimo tego nadal wyglądały jakby patrzyły, miały źrenicę, błysk w oku...
Ale najbardziej zdziwiła mnie biżuteria. Touka była wręcz ,,obłożona'' miedzianymi bransoletami, przeróżnymi naszyjnikami i wisiorkami na jej głowie spoczywała ogromna, diamentowa korona z psią podobizną na szczycie.

- N-no nie...- Zdążyłem wyjąkać. Czułem się jakby język ugrzązł mi w gardle. To było przytłaczające.
- Co jest?- Wadera była coraz bardziej podenerwowana moim zachowaniem.
- Nie widzisz?- Machnąłem łapą.- Stałaś się tak jakby większą wersją tego co, em...miałaś na szyi.
Touka obejrzała się dokładnie. Ona również pobladła, ale szybko zwróciła się w moim kierunku
-Hah, powinieneś zobaczyć jak TY wyglądasz!
Zmieszałem się jeszcze bardziej. Podszedłem do niej, chcąc przejrzeć się w jej lśniącej sierści. Też nie wyglądałem normalnie.
Cały byłem pokryty gładkim srebrem, od stóp do głów. Miałem czarne łapy, białe akcenty na ognie i uszach. Skrzydła, za co odetchnąłem z ulgą, nie skleiły się z futrem, a stanowiły oddzielną całość. Trochę sztywną ale ciągle całość. Oprócz stalowych piór, znalazłem coś co bardziej przyciąga uwagę. Moja twarz była wymalowana jak prawdziwa, kościana czaszka. Wszystko się zgadzało- Jaśniejszy metal lśnił jako białe kości, ciemniejszy jako pustka między nimi. Lecz gdy tylko choć trochę się  uśmiechnąłem, w mojej paszczy coś błysnęło. Wyszczerzyłem się. Moje zęby nie były już białe,ani nawet nie były już zębami. Z zadowoleniem kłapnąłem całkiem nowym zestawem  kłów w kolorze rubinu. I takie też były.

(Touka? Trochę czekałaś, ale za długość dziękuj wenie xp )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT