wtorek, 19 stycznia 2016

Od Riki do Rivaille

Trochę szarej sierści basiora opadało ma mój pyszczek. Za to reszta mojego ciała leżała bezwładnie na zimnej skale. Przymknęłam lekko oczy, jednak nie chciałam zasypiać choć bardzo chciałam. W końcu musieliśmy jakoś się wydostać a jedyne co było naszym pomysłem uśpienie strażnika moją mocą a, ponieważ musieliśmy czekać na stwora, który zapewnie miał przyjść niedługo, nie mogłam zasypiać. Nagle poczułam jak Rivai delikatnie szturcha mnie łapą. Potrząsnęłam od razu łbem i zabrałam mój pysk z basiora. Od razu wiadome dla mnie było o co chodzi. Kiedy usłyszałam ten dziwny dźwięk wydawany przez te stwory podczas chodzie, skupiłam się i zaczęłam myśleć o zaklęciu zwanym Wodą snu. Kiedy zobaczyłam już potwora przy naszym więzieniu, użyłam czaru. Nad głową stwora wytworzyła się mała szklanka, która napełniona była błękitnym płynem i zaczęła się przechylać w stronę istoty. Ta wzięła kilka łyków, ale po nich zrozumiała, że musi być tu jakiś podstęp. Odwrócił głową i kaszlną, lecz ja jego nieszczęście moc działa nawet jak wypije tylko kilka kropelek a zawsze tak się dzieje. Wodnołak kaszlną jeszcze pary razy po czym złapał się za kraty naszego więzienia. Po chwili upadł na ziemie i zaczął drzemać a w jego główce działo się mnóstwo pięknych snów. Wstałam powoli i podeszłam do śpiącego potwora. Zaczęłam oglądać czy nie ma jakiś kluczy, które by otwierały naszą celę. Jest! Po chwili znalazłam w jego łapie pęk kluczy. Około chyba pięć. Tylk pozostaje kwestia… Jak by je weźmiemy do łapy i przekręcimy. Dodatkowo zamek znajduje się z drugiej strony. Westchnęłam. Rivaille najwidoczniej zauważył moje rozczarowanie sprawą, ponieważ podszedł do mnie po czym zobaczył jak sprawy się mają i tupną łapą odwracając wzrok. Nagle znów usłyszałam ten dźwięk kroków tych stworów. Najpewniej zobaczył z daleka leżącego przyjaciela. Nie, nie, nie może nas zobaczyć bo najpewniej jakieś zabezpieczenie większe zrobią, kto wie? Jednak po chwili do głowy wpadł mi pewien pomysł. W jednym z rogów pomieszczenia było bardzo ciemno. Podbiegłam do niego i skuliłam się, lecz pokazałam jeszcze łapą by Rivaille tu przyszedł i zrobił to co ja. Najwidoczniej zrozumiał. Nie było to dość praktyczne rozwiązanie, ponieważ pewnie było nad dobrze widać, ale kto wie czy te stwory widzą dobrze? Miałam nadzieje, że nie. Stanęłam jak najbardziej mogłam pod ściana, a przede mną szary basior. Trwaliśmy w ciszy czekając na rozwój wydarzeń. Nawet staraliśmy się bardzo cicho oddychać, by tylko stwór nas nie wykrył. Po pewnym czasie słyszenia kroków Wodnołaka zobaczyliśmy jego postać przed naszym więzieniem. Przyglądał się swojemu pobratymcu, który leżał sobie i spał w najlepsze. Spojrzał w wnętrze pomieszczenia. Zdziwiony brakiem naszych postaci w celi, otworzył są pospiesznie i zaczął szukać po niej nas. Ruszył w naszą stronę. Kiedy był już moim zdaniem za blisko, chciałam skończyć na niego i go zabić, lecz uprzedził mnie basior. Jednym szybkim skokiem przewalił na plecy stwora i z łatwością przebił jego gardło białymi kłami powodując śmierć wroga. W taką samą łatwością wyją z niego zęby. Rivai szedł z martwego ciała i popatrzył w moją stronę. Uśmiechną się lekko i pokazał łepkiem bym wyszła z cieli. Ruszyłam więc ku wyjściu a wilk szedł kawałek przede mną. Rozejrzeliśmy się w jeszcze żeby się upewnić czy nie ma w pobliżu tych bestii. Na szczęście nie. Wyszliśmy z skalnego pokoju i udaliśmy się jakimś dziwnym korytarzem. Kompletnie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i jak z tond wygonić te Wodnołaki, ale cóż. Musieliśmy sobie jakoś radzić w tym obcym miejscu. Jednak ta miła przechadzka nie trwała długo. Poczułam przeszywający ból z tyłu głowy, na tyle silny by pozbawić mnie przytomności i tak niestety było. Jęknęłam cicho i opadłam na ziemie wraz z Rivaille’m po czym zamknęłam oczy.
Kiedy obudziłam się, poczułam na moim pyszczku chłodne powietrze i usłyszałam jakieś szepty. Przytłoczona jeszcze trochę zaistniałą sytuacją, otworzyłam oczy bardzo powoli i mrugnęłam parę razy przy przyzwyczaić je do otoczenia. Zobaczyłam przede mną coś w postaci tronu na którym siedział duży Wodniołak a po bokach kilka jego podwładnych. Ponieważ leżałam, to chciałam wstać, lecz dostrzegłam po chwili, że moje łapy są związane sznurami, które było bardzo mocno zawiązane.
- C-co jest…- usłyszałam nagle głos Rivaillle’go. Spojrzałam w stronę w której dochodził. Leżał tam ów basior również ze związanymi kończynami.
- O! Nasze skarby się obudziły!- moje uszy wychwyciły czyś głos, który nie brzmiał jak wilczy, tylko jak bestii, które nas porwały. Dokładniej słowa te wypowiadane było przez stwora który siedział natronie.
- O, zamknij się…- rzekł Rivai próbując przegryźć łańcuchy, lecz mu się nie udało.
- Oj, mój drogi przyjacielu, nie miejmy na samym początku złych kontaktów! Zaprzyjaźnijmy się!- rzekł władca Wodnołaków. Najprawdopodobniej nim był, w końcu siedział na tronie.
- Drogi w tym sensie, że macie już pomysł jak nas zjeść, czy w tym, że najpierw zyskamy do ciebie zaufanie, a ty wbijesz nam podczas snu swoje pazury w nasze serca…- odrzekłam chłodno i spojrzałam w ścianę pomieszczenia. Król spojrzał na mnie i uśmiechną się radośnie.
- O, no tak! Bym zapomniał o naszej damie! Wybacz złociutka za mój brak kultury, skupiłem się na twoim towarzyszu- zaśmiał się. Westchnęłam ciężko. Jeszcze tego brakowało by przywódcą tych stworów był jakiś pokręcony członek ich rasy. Choć, dobre i to. Mógł się trafić taki, który by kazał nas już zabić.
- Dobra, koniec tych miłych pogawędek. Ja mam jedno proste pytanie. Czemu postanowiliście zamieszkać te tereny? Co was sprowadza?- powiedział chłodno Rivai najwidoczniej znudzony już sytuacją. Wodnołak siedzący na tronie zaśmiał się, podskoczył parę razy i przyszykował się już do odpowiedzi. Wpatrywał się w władcę czekając na szybka odpowiedź. Ja podobnie.


<Rivaille? Wybacz za to, że musiałeś czekać, lecz dopadł mnie leń wielki xd. To co, jaka jest odpowiedź szalonego króla Wodnołaków?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT