Trochę szarej sierści basiora opadało ma mój pyszczek. Za to reszta
mojego ciała leżała bezwładnie na zimnej skale. Przymknęłam lekko oczy,
jednak nie chciałam zasypiać choć bardzo chciałam. W końcu musieliśmy
jakoś się wydostać a jedyne co było naszym pomysłem uśpienie strażnika
moją mocą a, ponieważ musieliśmy czekać na stwora, który zapewnie miał
przyjść niedługo, nie mogłam zasypiać. Nagle poczułam jak Rivai
delikatnie szturcha mnie łapą. Potrząsnęłam od razu łbem i zabrałam mój
pysk z basiora. Od razu wiadome dla mnie było o co chodzi. Kiedy
usłyszałam ten dziwny dźwięk wydawany przez te stwory podczas chodzie,
skupiłam się i zaczęłam myśleć o zaklęciu zwanym Wodą snu. Kiedy
zobaczyłam już potwora przy naszym więzieniu, użyłam czaru. Nad głową
stwora wytworzyła się mała szklanka, która napełniona była błękitnym
płynem i zaczęła się przechylać w stronę istoty. Ta wzięła kilka łyków,
ale po nich zrozumiała, że musi być tu jakiś podstęp. Odwrócił głową i
kaszlną, lecz ja jego nieszczęście moc działa nawet jak wypije tylko
kilka kropelek a zawsze tak się dzieje. Wodnołak kaszlną jeszcze pary
razy po czym złapał się za kraty naszego więzienia. Po chwili upadł na
ziemie i zaczął drzemać a w jego główce działo się mnóstwo pięknych
snów. Wstałam powoli i podeszłam do śpiącego potwora. Zaczęłam oglądać
czy nie ma jakiś kluczy, które by otwierały naszą celę. Jest! Po chwili
znalazłam w jego łapie pęk kluczy. Około chyba pięć. Tylk pozostaje
kwestia… Jak by je weźmiemy do łapy i przekręcimy. Dodatkowo zamek
znajduje się z drugiej strony. Westchnęłam. Rivaille najwidoczniej
zauważył moje rozczarowanie sprawą, ponieważ podszedł do mnie po czym
zobaczył jak sprawy się mają i tupną łapą odwracając wzrok. Nagle znów
usłyszałam ten dźwięk kroków tych stworów. Najpewniej zobaczył z daleka
leżącego przyjaciela. Nie, nie, nie może nas zobaczyć bo najpewniej
jakieś zabezpieczenie większe zrobią, kto wie? Jednak po chwili do głowy
wpadł mi pewien pomysł. W jednym z rogów pomieszczenia było bardzo
ciemno. Podbiegłam do niego i skuliłam się, lecz pokazałam jeszcze łapą
by Rivaille tu przyszedł i zrobił to co ja. Najwidoczniej zrozumiał. Nie
było to dość praktyczne rozwiązanie, ponieważ pewnie było nad dobrze
widać, ale kto wie czy te stwory widzą dobrze? Miałam nadzieje, że nie.
Stanęłam jak najbardziej mogłam pod ściana, a przede mną szary basior.
Trwaliśmy w ciszy czekając na rozwój wydarzeń. Nawet staraliśmy się
bardzo cicho oddychać, by tylko stwór nas nie wykrył. Po pewnym czasie
słyszenia kroków Wodnołaka zobaczyliśmy jego postać przed naszym
więzieniem. Przyglądał się swojemu pobratymcu, który leżał sobie i spał w
najlepsze. Spojrzał w wnętrze pomieszczenia. Zdziwiony brakiem naszych
postaci w celi, otworzył są pospiesznie i zaczął szukać po niej nas.
Ruszył w naszą stronę. Kiedy był już moim zdaniem za blisko, chciałam
skończyć na niego i go zabić, lecz uprzedził mnie basior. Jednym szybkim
skokiem przewalił na plecy stwora i z łatwością przebił jego gardło
białymi kłami powodując śmierć wroga. W taką samą łatwością wyją z niego
zęby. Rivai szedł z martwego ciała i popatrzył w moją stronę. Uśmiechną
się lekko i pokazał łepkiem bym wyszła z cieli. Ruszyłam więc ku
wyjściu a wilk szedł kawałek przede mną. Rozejrzeliśmy się w jeszcze
żeby się upewnić czy nie ma w pobliżu tych bestii. Na szczęście nie.
Wyszliśmy z skalnego pokoju i udaliśmy się jakimś dziwnym korytarzem.
Kompletnie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i jak z tond wygonić te
Wodnołaki, ale cóż. Musieliśmy sobie jakoś radzić w tym obcym miejscu.
Jednak ta miła przechadzka nie trwała długo. Poczułam przeszywający ból z
tyłu głowy, na tyle silny by pozbawić mnie przytomności i tak niestety
było. Jęknęłam cicho i opadłam na ziemie wraz z Rivaille’m po czym
zamknęłam oczy.
Kiedy obudziłam się, poczułam na moim pyszczku chłodne powietrze i
usłyszałam jakieś szepty. Przytłoczona jeszcze trochę zaistniałą
sytuacją, otworzyłam oczy bardzo powoli i mrugnęłam parę razy przy
przyzwyczaić je do otoczenia. Zobaczyłam przede mną coś w postaci tronu
na którym siedział duży Wodniołak a po bokach kilka jego podwładnych.
Ponieważ leżałam, to chciałam wstać, lecz dostrzegłam po chwili, że moje
łapy są związane sznurami, które było bardzo mocno zawiązane.
- C-co jest…- usłyszałam nagle głos Rivaillle’go. Spojrzałam w stronę w
której dochodził. Leżał tam ów basior również ze związanymi kończynami.
- O! Nasze skarby się obudziły!- moje uszy wychwyciły czyś głos, który
nie brzmiał jak wilczy, tylko jak bestii, które nas porwały. Dokładniej
słowa te wypowiadane było przez stwora który siedział natronie.
- O, zamknij się…- rzekł Rivai próbując przegryźć łańcuchy, lecz mu się nie udało.
- Oj, mój drogi przyjacielu, nie miejmy na samym początku złych
kontaktów! Zaprzyjaźnijmy się!- rzekł władca Wodnołaków.
Najprawdopodobniej nim był, w końcu siedział na tronie.
- Drogi w tym sensie, że macie już pomysł jak nas zjeść, czy w tym, że
najpierw zyskamy do ciebie zaufanie, a ty wbijesz nam podczas snu swoje
pazury w nasze serca…- odrzekłam chłodno i spojrzałam w ścianę
pomieszczenia. Król spojrzał na mnie i uśmiechną się radośnie.
- O, no tak! Bym zapomniał o naszej damie! Wybacz złociutka za mój brak
kultury, skupiłem się na twoim towarzyszu- zaśmiał się. Westchnęłam
ciężko. Jeszcze tego brakowało by przywódcą tych stworów był jakiś
pokręcony członek ich rasy. Choć, dobre i to. Mógł się trafić taki,
który by kazał nas już zabić.
- Dobra, koniec tych miłych pogawędek. Ja mam jedno proste pytanie.
Czemu postanowiliście zamieszkać te tereny? Co was sprowadza?-
powiedział chłodno Rivai najwidoczniej znudzony już sytuacją. Wodnołak
siedzący na tronie zaśmiał się, podskoczył parę razy i przyszykował się
już do odpowiedzi. Wpatrywał się w władcę czekając na szybka odpowiedź.
Ja podobnie.
<Rivaille? Wybacz za to, że musiałeś czekać, lecz dopadł mnie leń
wielki xd. To co, jaka jest odpowiedź szalonego króla Wodnołaków?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz