Idąc wzdłuż rzeki zastanawiałem się czy idę w dobrym kierunku , wokół
mnie rosły drzewa więc czułem się trochę nie pewnie ale starałem się
myśleć racjonalnie. Po jakimś czasie wędrówki usłyszałem przepiękną
melodie graną na flecie. Kierując się w jej stronę czułem coraz bardziej
przyjemnie . Kiedy już doszedłem do źródła muzyki ujrzałem syrenę , i w
tym momencie straciłem panowanie nad sobą . Zacząłem się zbliżać
powolnym krokiem do niej a ona dalej grała , jak już byłem
wystarczająco blisko zobaczyłem ostre zębiska które z łatwością by
rozerwało ciało. Już myślałem że po mnie ale w ostatniej chwili coś na
kształt ostrza stworzonego z powietrza strzeliło w nią i usłyszano tylko
krótki krzyk syreny która została wystrzelona do wody, przyznam że
wyglądało trochę zabawnie. Wtedy poczułem ulgę , zacząłem z powrotem
panować nad ciałem , rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu mojego
bohatera. Wtedy zza krzaków wyszła czarna wadera z niebieskim tułowiem.
-Nic ci nie jest ?- zapytała się podchodząc do mnie
- Nie , nic , dzięki .- czułem się trochę niezręcznie że mnie wadera uratowała ale cóż bohaterów się nie wybiera. xd
<Ashita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz